Klucz do twórczości Tolkiena

bridge-1174963_960_720Tolkien czerpał z bogactwa symboliki biblijnej. Fakt ten dostrzega wielu czytelników jego książek. Pisarz potwierdza te spostrzeżenia w swoich listach. Po wnikliwej lekturze listów Tolkiena można dostrzec, że autor wzorował się na Biblii. W Listach i eseju O baśniach odnalazłem osiem wypowiedzi dotyczących związku Pisma Świętego z jego twórczością. Liczba to wprawdzie niewielka, jednak ich treść jest tak decydująca, że tych kilka fragmentów bez obaw można uznać za fundament stwierdzenia, że Pismo Święte jest kluczem do zrozumienia twórczości Tolkiena.

Jednym z istotnych ogniw kerygmatu chrześcijańskiego jest nauka o grzechu. Odwołuje się ona do symbolu zakazanego owocu, który w kuszącej wizji miał być środkiem do osiągnięcia boskości, a stał się przyczyną upadku. Pogłębiona refleksja o pokusie zdjęła skórę z węża i odsłoniła tajemnicę zła osobowego. Myśl biblijna daleka jest od dualizmu i nie sięga zbyt śmiało poza granice czasu, by zaspokoić naszą ciekawość co do genezy złego ducha. Czyni to jednak teologia patrystyczna. Dostrzega ona w Księdze Izajasza opowiadanie o upadku Lucyfera (Iz 14,4-21). Jego non serviam sprowadziło na świat kataklizm, który odbił się głośnym echem także w dziełach Tolkiena. Komentując wydarzenia opisane w książce zatytułowanej Silmallirion jej twórca wyznaje: W tej kosmogonii istnieje Upadek: można powiedzieć – upadek aniołów. Jednak natychmiast dodaje wyjaśnienie: oczywiście zupełnie inny w formie od Upadku z mitu chrześcijańskiego1. Rzeczywiście Tolkien stworzył mit o upadku w swoim dziele. Z mistrzowską precyzją oddał tajemnicę buntu. Istota o wielkiej godności sprzeciwiła się Jedynemu i nie poddała się jego woli. Stała się praprzyczyną wszelkiego zła i pociągnęła za sobą wiele stworzeń: niebieskich i ziemskich. Faktycznie, forma jest inna, zawiera jednak uniwersalne motywy czy elementy. Na tej płaszczyźnie można snuć wnioski o metafizyce w dziełach Tolkiena. Jest ona jednym z elementów łączących Silmallirion z Biblią. Podkreślić należy wspólne przekonanie o pierwotnym dobru stworzeń mającym swe źródło w Stwórcy.

Dobro pozostaje w twórczości Tolkiena siłą dominującą i dynamizującą. Posiada ono wewnętrzny imperatyw rozwoju. Wiele istot w wykreowanym świecie stawia opór złu i rozszerza panowanie światła w krainach ciemności. W tej walce nie pozostają w osamotnieniu. Jeden z ludów, Numenorejczycy, doświadcza szczególnej opieki spoza widzialnego świata. Lud ten wyróżniał się oddawaniem czci Stwórcy. Stworzył w tym celu instytucję świątyni. Tolkien pisze o tym w jednym z listów: Numenorejczycy (…) podobnie jak Żydzi (tyle że w większym stopniu) mieli tylko jedno miejsce oddawania czci: szczyt Meneltarmy (…)2. Stwierdzenie podobnie jak Żydzi przenosi nas do starożytnej Jerozolimy, gdzie na górze Synaj znajdowało się święte miejsce scentralizowanego kulty Starego Przymierza. Żydzi jednak utracili jedyne miejsce kultu. Jak uczy Nowy Testament, stało się to wskutek grzechu. Podobny los spotkał świątynię Numenorejczyków. Za bunt podniesiony za namową Złego (Melkora) przeciwko Stwórcy i jego aniołom (zwanym Ainurami: Valarami i Majarami) kraj Numenorejczyków pogrążony został w otchłaniach morza. To zaś przywodzi na myśl kolejny wątek biblijny, czyli potop i postać Noego.

Z potopu opisanego w Silmallirionie uratowała się na okrętach nieliczna grupa wiernych. Przewodził jej Elendil. Tolkien pisze o nim wprost: Elendil – postać wzorowana na Noem3. Dzieje Elendila i jego synów z okresu potopu tak bardzo przypominają opowiadanie biblijne, że mogą wywoływać oskarżenie o niewolnicze przywiązanie pisarza do Pisma Świętego i brak oryginalności. Byłby to jednak zarzut pochopny. W twórczości Tolkiena obserwujemy bowiem coś wyjątkowego. Kolejno po sobie następujące wydarzenia nie są częścią misternego planu artysty, lecz naturalną konsekwencją poszczególnych aktów zakorzenionych w akcie stwórczym. I właśnie na tym polega fenomen tych dzieł. Tolkien pomaga nam zrozumieć, że poszczególne wydarzenia są przewidziane i wpisane w niepojętą ekonomię Boga. Prawdę tę afirmuje umysł pokornie otwarty na łagodny szept Odwiecznego. O tym, że Tolkien posiadał umysł nie tylko otwarty i krytyczny, najlepiej świadczy kwestia Morii.

We Władcy Pierścieni czytelnik znający Biblię nie może przejść obojętnie obok kopalni krasnoludów zwanej Moria. Nazwa ta pojawia się bowiem w Biblii i to dwukrotnie. Po raz pierwszy w związku ze znaną wszystkim ofiarą Abrahama. W krainie Moria miał złożyć w ofierze swego syna Izaaka (Rdz 22,2). Poza tym Salomon zbudował świątynię właśnie na górze Moria (2 Krn 3,1). Fakt obecności tej nazwy w Biblii zmusił Tolkiena do wyjaśnień: Jeśli chodzi o ziemię Moriah (…). Nie istnieje żadne możliwe powiązanie między kopalniami krzatów i historią Abrahama4. Tolkien odrzuca takie znaczenia i symbole. Zachodzi tu według niego przypadkowy zbieg okoliczności. Tolkienowi bardziej chodzi o ukazanie procesów i praw rządzących rzeczywistością. Stąd historia Elendila, tak bardzo podobna do dziejów Noego. Stąd też misja Frodo, w której dostrzec można obecność wielu zasad obowiązujących w naszym świecie, opisanym przez autorów natchnionych.

Jedną z zasad rządzących światem Tolkien opisuje w słowach: Może dojść do tego, że człowiek znajdzie się w sytuacji przekraczającej jego siły, a wtedy (jak sądzę) wybawienie od zguby będzie zależało od czegoś pozornie nie związanego: ogólnej świętości (oraz pokory i łaski) osoby przeznaczonej na ofiarę5. Rodzi się pytanie: jak osiągnąć taką świętość? Tolkien wyjaśnia to w związku z miłosierdziem okazanym Gollumowi, istocie zepsutej i ohydnej, przez bohatera o imieniu Frodo. Przebaczył on Gollumowi jego zbrodnie, przez co uzyskał dla siebie łaskę wybawienia w chwili największego zagrożenia. Tolkien tłumaczy to przywołując fragment 1 Kor 10,12n. Rozmyślił się jednak i stwierdził, że do sytuacji Frodo lepiej odnoszą się słowa Modlitwy Pańskiej: Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego (por. Mt 6,12n)6. Gdy bowiem ciężar pokusy złamał wolę Frodo, został on wyrwany z opresji właśnie przez Golluma. Gdyby Frodo wcześniej nie okazał mu miłosierdzia i zabił Golluma, sam nieuchronnie spadłby w otchłań własnych żądz. Miłosierdzie jest tu orężem przeciw złu. Jest to jedna z oryginalnych myśli biblijnych. Miłosierdzie mobilizuje świat duchowy i uruchamia mechanizmy ukryte przed naszym wzrokiem. W świecie Tolkiena istnieje siła, która roztropnie kieruje losami poszczególnych bohaterów. A gdy to jest konieczne, owa siła może ingerować bezpośrednio w losy osób i całego świata.

Obok misterium miłosierdzia Tolkien rozwija charakterystyczną angelologię. Najlepszym tego przykładem jest postać Gandalfa Szarego. Poznajemy go w Hobbicie jako poczciwego czarodzieja. W istocie jednak Gandalf jest mędrcem, a jak się okaże, jednym z Majarów posłanych do Śródziemia w celu zniszczenia Czarnoksiężnika Saurona, który jest upadłym aniołem. Informacje te są jednak ukryte przed czytającym Hobbita. Pewne domysły budzą się podczas lektury Władcy Pierścieni. Pełne wyjaśnienie znajduje się jednak dopiero w Silmallirionie. A w jednym z listów Tolkien stwierdza: W nagłych wypadkach Gandalf może działać jak anioł – podobnie jak na przykład przy uwolnieniu św. Piotra z więzienia7. O uwolnieniu Piotra opowiadają Dzieje Apostolskie (Dz 12,5-18). Tolkien przyznaje, że dostrzega podobieństwo między postacią wykreowaną przez siebie, a biblijnym opisem angelofanii. Tak jak anioł uwolnił Piotra z więzienia, tak Gandalf interweniuje w losy bohaterów powieści. Angelologia Tolkiena stawia nas przed inną, znacznie ważniejszą kwestią. Chodzi mianowicie o inkarnację.

W dziełach Tolkiena obserwujemy fakt inkarnacji istot duchowych z natury. Posiadają one władzę nad materią, dzięki czemu mogą przybierać względnie dowolną postać. Jeden z czytelników poruszył w swoim liście problem wcielenia Syna Bożego jako motywu przejętego przez pisarza. Tolkien stanowczo taką opinię dementuje w słowach: chociaż może to przypominać Ewangelię, w rzeczywistości jest to coś innego. Wcielenie Boga jest nieskończenie większą sprawą niż cokolwiek, o czym ośmieliłbym się napisać8. Takie zdanie świadczy o pokorze i mądrości twórcy. Tolkien uważa, że pojawienie się Istarich, czyli np. Gandalfa, to tylko rodzaj wcielenia aniołów. Moim zdaniem o inkarnacji anioła w sposób szczególnie godny uwagi opowiada Księga Tobiasza. Gandalf faktycznie przypomina biblijnego anioła Rafała, który wcielony jako przewodnik doprowadza podróż Tobiasza do szczęśliwego finału. Dobre zakończenie natomiast jest kolejnym elementem wspólnym konstrukcji Biblii i dzieł Tolkiena. Z jedną, oczywistą – choć wartą podkreślenia – uwagą: Biblia to nie baśń.

W eseju O baśniach Tolkien zawarł doniosłe słowa: Narodziny Chrystusa to eukatastrophe historii człowieka; Zmartwychwstanie zaś – eukatastrophe historii Wcielenia9. Wypowiedź tę warto poszerzyć o fragment listu adresowanego do Christophera, syna pisarza: W Hobbicie (…) doznałem nagle dość silnego poczucia eukatastrofy na okrzyk Bilba: „Orły! Orły lecą!”10. (Podobna scena ma miejsce w ostatnim tomie Władcy Pierścieni). Eukatastrophe rozumiane jako szczęśliwe zakończenie jest ważnym elementem struktury większości opowiadań biblijnych. Jeśli nie znajdujemy go na płaszczyźnie poszczególnych jednostek tekstu, to znajduje się ono na przestrzeni całej Księgi. Niektóre opowiadania, jak np. o grzechu Adama i Ewy, musiały jednak czekać aż do czasów Jezusa, choć Protoewangelia była im głoszona (Rdz 3,15). Narodziny Zbawiciela są eukatastrophe dziejów zbawienia. Oczekiwanie na eukatastrophe w terminologii teologicznej nosi nazwę mesjanizmu. Na samym Wcieleniu nie może jednak zatrzymać się katolik oczekujący na paruzję. Zapowiedziane w Nowym Testamencie powtórne przyjście Chrystusa będzie zakończeniem naszych ziemskich trudów, oby szczęśliwym.

Wypowiedzi Tolkiena o związku jego twórczości z Pismem Świętym przedstawiłem tu bardzo ogólnie. Pisarz wypowiada się w listach o takich problemach biblijnych jak pierwotny upadek, kult religijny, góra Moria, postać Noego, modlitwa, angelologia, inkarnacja oraz eukatastrophe. Rozważania powyższe powinny być bodźcem do dalszego poszukiwania podobieństw między dziełami Tolkiena a Biblią. Istnieją bowiem takie momenty, gdzie bardzo prawdopodobnym jest stwierdzenie, że Tolkien wzorował się na Biblii. Powyższy wywód wskazuje drogi poszukiwań, gdyż w strukturze powieści, w prawidłowościach tam występujących, w przedstawionych instytucjach, postaciach i wydarzeniach dostrzec można znacznie więcej podobieństw. W jednym z listów twórca Śródziemia podpisał się pod takimi słowami: Władca Pierścieni jest zasadniczo dziełem religijnym i katolickim. Tymi słowami Tolkien wręcza nam klucz do zrozumienia swojej twórczości. I, co ciekawsze, pomaga zrozumieć Biblię.

Piotr Pikuła


1 J.R.R. Tolkien, List 131: Do Miltona Walkmana, [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s. 222.

2 J.R.R. Tolkien, List 156: Do Roberta Murraya, TJ (brudnopis), [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s.306.

3 J.R.R. Tolkien, List 131: Do Miltona Walkmana, [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s. 235.

4 J.R.R. Tolkien, List 297: Brudnopis listu do p. Ranga, [w:] Listy, red. H.Carpenter, Poznań 2000, s. 574.

5J.R.R. Tolkien, List181: Do Michaela Straighta (brudnopis), [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s. 355.

6J.R.R. Tolkien, List 191: Z listu do panny J. Burn (brudnopis), [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s. 377.

7J.R.R. Tolkien, List156: Do Roberta Murraya, TJ (brudnopis), [w:] Listy, red. H.Carpenter, Poznań 2000, s.303.

8J.R.R. Tolkien, List 181: Do Michaela Straighta (brudnopis), [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s. 355.

9 J.R.R. Tolkien, Drzewo i liść oraz Mythopoeia, Poznań 2000, s.73.

10 J.R.R. Tolkien, List 89: Do Chistophera Tolkiena, [w:] Listy, red. H. Carpenter, Poznań 2000, s.151-152.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *