Zjednoczenie, bez pomieszania. Władza a Wcielenie
Nie trzeba być teologiem, aby w nauce Kościoła dostrzec silne zainteresowanie kwestią sprawowania władzy. Wystarczy przypomnieć popularne wśród niektórych krytyków hasło: „Kościół miesza się do polityki”. Dość ważny jest tutaj ów czasownik „mieszać się”. W kontekście powyższego sloganu posiada on pejoratywne konotacje, a przy tym nasuwa pewne skojarzenia dogmatyczne, ponieważ Jezus ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania. Objawienie Syna Bożego nie spowodowało pomieszania natur, wywołało jednak inne skutki, które pozwalają mi dziś pisać o konieczności rozumienia władzy w świetle misterium Wcielenia.
Misterium Wcielenia
Na początku skoncentruję się na samym Wcieleniu, ponieważ refleksja ta wskazuje kierunek dalszych rozważań. Wspomniałem już o dogmatycznych skojarzeniach z czasownikiem „mieszać się” i przytoczyłem fragment definicji, którą warto przypomnieć w całości. Otóż podczas soboru w Chalcedonie (451) uznano, że Syn Boży stał się Człowiekiem, jedną osobą w dwóch naturach. Znajdują się one w jednej osobie bez pomieszania, bez zmiany, bez podziału i bez rozłączenia (KKK 467). Sobór dodaje, że przez zjednoczenie natur nie została usunięta różnica między nimi. Zostały zachowane ich właściwości. Dlatego Kościół naucza o ludzkiej duszy, o sercu przebitym za nasze grzechy i o prawdziwym ciele, w którym Jezus wstąpił do nieba i zasiada po prawicy Ojca.
Podkreślając ludzkie cechy Jezusa, nie wolno pominąć prawdy o Jego Bóstwie. Syn Boży po Wcieleniu pozostał prawdziwie Bogiem. Ludzka natura została przyjęta przez Logos w całości z wyjątkiem grzechu. Dlatego mówimy, że Chrystus posiada dwie wole i dwa działania naturalne, Boskie i ludzkie, które współdziałają dla zbawienia człowieka. Podobnie przedstawia się kwestia wiedzy Jezusa. Z jednej strony bowiem Jezus wzrastał w mądrości (Łk 2, 52), z drugiej zaś posiadał Boską przenikliwość (J 2, 25) i znajomość tajemnic, które przyszedł objawić. A objawił nam dobrego i miłosiernego Ojca, który wkraczając w historię w nowy, definitywny sposób, pośród ludzi ugruntowuje swoje Królestwo (Ad gentes, 3). A wszystko po to, aby uczynić nas uczestnikami Boskiej natury.
Prawda o człowieku
W misterium Wcielenia odnajdujemy precyzyjny wykład prawdy o człowieku i kreowanej przez niego rzeczywistości. Wpisują się w nią także systemy organizacyjne, a więc i sposób sprawowania władzy. Termin „władza” oznacza tu przede wszystkim osoby obejmujące stanowiska kierownicze w różnego typu instytucjach. Poprzez te instytucje osoby sprawują rządy nad określonymi grupami innych osób. Ukazuje się tu personalny wymiar władzy.
Nie można podejmować kwestii społecznych, w które wpisuje się władza, bez uprzedniego rozważenia prawdy o człowieku. Temat ten podjął Jan Paweł II u progu swego pontyfikatu. W encyklice Redemptor hominis papież naucza, że człowiek nie może żyć bez miłości, że pozostaje dla siebie samego istotą niezrozumiałą i nie potrafi odnaleźć sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość (n. 10). Chodzi tu o wcielonego Syna Bożego, który jest gwarantem prawdziwego humanizmu, a więc i godności człowieka jako osoby. Zadaniem Kościoła jest kierowanie świadomości i doświadczenia całej ludzkości w stronę tajemnicy Chrystusa, aby życie ludzkie na ziemi uczynić godnym człowieka (Gaudium et spes, 91). Nie trzeba nikogo o tym przekonywać, że w praktyce o sytuacji człowieka na ziemi decydują w znacznej mierze instytucje władzy, politycy, a więc konkretni ludzie.
Współczesne nurty
Kultura kształtująca współczesnego człowieka zasadza się na subiektywizmie prowadzącym do relatywizmu. Mówił o tym kard. Joseph Ratzinger w wykładzie wygłoszonym w Subiaco w 2004 r. Po wnikliwej, krytycznej analizie pewnych nurtów współczesności przyszły papież apelował: W rzeczywistości znaczy to, że potrzebujemy korzeni, aby przetrwać, i że nie możemy stracić Boga z oczu, jeżeli chcemy, aby godność ludzka nie znikła (Moralizm polityczny i świeckość). Następnie padają słowa: Posunięta aż do skrajności próba kształtowania spraw ludzkich z całkowitym pominięciem Boga prowadzi nas na krawędź otchłani – ku całkowitemu zlekceważeniu człowieka. Powinniśmy zatem zanegować aksjomat iluminatów i powiedzieć: nawet ten, kto nie umie znaleźć drogi do Boga, powinien wszakże starać się żyć i kierować swoim życiem tak, jak gdyby Bóg istniał (Moralizm polityczny i świeckość). Słowa te zabrzmią z właściwą doniosłością, gdy uświadomimy sobie, że kontekstem wypowiedzi kard. Ratzingera jest debata nad preambułą konstytucji Unii Europejskiej. Słów tych nie potrzeba komentować, ponieważ kard. Ratzingera dał jasno do zrozumienia, że usunięcie Boga ze sfery władzy prowadzi do degradacji godności osoby ludzkiej, której wywyższenia pragnie zjednoczony z nami we Wcieleniu Boży Syn.
Można powiedzieć, że powyższe słowa są szczególnym wezwaniem kierowanym do ludzi sprawujących władzę i uznających się za ateistów bądź agnostyków. Wierzącym zaś warto przypomnieć słowa ks. Mariana Kowalczyka zamieszczone w Communio: Katolicy żyjący w świecie winni stwarzać okoliczności sprzyjające przyjęciu daru królestwa Bożego, (…) Chrystus Król panujący we wnętrzu człowieka, czyli w jego umyśle, woli i sercu obdarza go pełnią prawdy i miłości. Z kolei wzbogacony w ten sposób człowiek gorliwie, z miłością i święcie udoskonala świat, w którym żyje, dostosowując go do praw królestwa Bożego (Deklaracja Dominus Jesus jako wołanie o osobiste włączenie się w dzieło zbawienia). Katolicy, o których tu mowa, to także ludzie polityki, ludzie sprawujący władzę. Przez zjednoczenie z Jezusem Chrystusem obejmuje ich przywilej i obowiązek udoskonalania świata. To udoskonalenie polega na dostosowaniu świata do prawa Bożego.
Na podobieństwo Słowa
W tym momencie osiągamy punkt kulminacyjny całego rozważania. Zauważamy bowiem ścisłą analogię między zjednoczeniem natur w Chrystusie, a Kościołem żyjącym w świecie. Próba oderwania Kościoła od świata, w którym żyje, byłaby herezją. Ograniczenie wpływu katolików na sprawy publiczne byłoby brakiem zrozumienia Ewangelii i zakwestionowaniem podstawowej prawdy wiary, jaką jest nauka a Wcieleniu Bożego Syna. Kontemplacja misterium Logosu stającego się ciałem daje moc (J 1, 12) do pełnienia konkretnych czynów miłości, także w sferze władzy.
Czy zatem we Wcieleniu Bóg – parafrazuję wspomniany wcześniej frazes – „miesza się w ludzkie sprawy”? Bóg się nie miesza, ale jednoczy się w pewien sposób z każdym człowiekiem. Jezus ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał (Gaudium et spes, 22). Stał się jednym z nas. My zaś jesteśmy wezwani do upodabniania się do Słowa, które stało się ciałem i przyszło do swojej własności. Kwestią otwartą jest to, czy my przyjmujemy Jezusa i czy pozwalamy Mu – nie „mieszać się” – ale zjednoczyć „bez podziału i bez rozłączenia” z ludzkimi sprawami. Decydują o tym nie tylko nasze codzienne wybory.
Piotr Pikuła – student V roku na Wydziale Teologii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie
(Artykuł ukazał się drukiem w: „Posłaniec. Miesięcznik katolicki”, nr 12, grudzień 2006)