Wszystko znosić cierpliwie

S.B. Rozalia Celak na oddziale okulistycznym, pierwsza od prawej

W życiu tak bywa, że nie wszystko układa się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Powoduje to pojawianie się negatywnych emocji, takich jak rozczarowanie, irytacja, czy zniecierpliwienie. Same w sobie nie są one złem moralnym, jednak towarzyszy im niebezpieczeństwo powiedzenia lub zrobienia czegoś, co może stać w sprzeczności z nauką Pana Jezusa. Wobec tego warto pochylić się nad jedną z cnót, której doskonalenie może pomóc w takich sytuacjach, a jest nią cierpliwość.

Wiele na temat cierpliwości możemy dowiedzieć się z pism S.B. Rozalii Celakówny. Zostały one opublikowane w dwóch częściach nakładem Wydawnictwa Apostolstwa Modlitwy pod tytułami: „Wyznania z przeżyć wewnętrznych” (2007) i „Pisma” (2008). Z ich lektury wynika, że Rozalia była osobą, której nie łatwo przychodziło trwanie w cierpliwości. Zanotowała, że w ostatnich latach pobytu w domu rodzinnym zmagała się z gwałtownymi pokusami przeciw cnotom teologicznym, szczególnie zaś przeciw pokorze, czystości i cierpliwości (por. Pisma, s. 38). Na dalszych etapach swojego życia Rozalia starała się o trwanie w cierpliwości, głównie za sprawą ludzi, którzy swoim zachowaniem sprawiali jej wiele bólu. Odczytywała ich zachowanie jako dopust Pana Jezusa, który w ten sposób dawał jej okazję do ćwiczenia się w cierpliwości i miłości bliźniego (por. Pisma, s. 104).

Krakowska mistyczka opisała swoje trudne doświadczenia, do których należały oszczerstwa ze strony bliskich, odrzucenie przez spowiednika, obarczanie przez przełożonych ciężką pracą, brak zrozumienia, awantury w pracy, szykany i intrygi. To wszystko powodowało, że chciała zrezygnować z pracy w szpitalu. Jednak w tej sytuacji Rozalia udała się do kościoła na modlitwę, by – jak zanotowała – podziękować za cierpienie i prosić dalej o siłę i cierpliwość (Pisma, s. 59).

Na trudności czynione przez niektórych ludzi Rozalia odpowiadała miłością, modlitwą i życzliwością. Ja uważam tak – zapisała – jeżeli mnie Pan Jezus znosi z tyloma grzechami i wadami, to jakże byłabym potwornie podłą, abym nie mogła znieść małych błędów bliźniego, który również o wiele więcej moich znosi (Pisma, s. 96). Rozalia była na tyle pokorna i uczciwa, że potrafiła przyznać się do swoich błędów, na które Pan Jezus reagował Boską cierpliwością (por. Wyznania, s. 276). W nawiązaniu do swoich słabości mistyczka zanotowała taką modlitwę: O Jezu Boski Mistrzu Tyś mię w Swej szkole uczył od najmłodszych lat, chociaż ja byłam niewierną i niezdolną uczennicą, lecz Ty znosiłeś mię i do tej chwili znosisz Boską cierpliwością! Spraw to, o Panie mój Najsłodszy, bym celująco zdała egzamin dojrzałości na dusze doskonałą i świętą, a to dlatego, że jestem najnędzniejszą i najgrzeszniejszą, byś Ty, Panie Jezu, był przez to uwielbiony… Lecz nade wszystko, by Cię kochać do nieskończoności miłością najdoskonalszą (Pisma, s. 252).

Rozalia rozumiała, że chrześcijańskiej doskonałości nie osiąga się natychmiast, ale że należy do niej wytrwale dążyć na drodze całego życia: Do osiągnięcia świętości potrzeba nam przez całe życie pracować, pracować spokojnie, znosząc samych siebie cierpliwie. Jeżeli Pan Jezus znosi nas z największą cierpliwością, dlaczegoż my mamy się niepokoić i być niezadowolonymi z siebie? Znośmy siebie cierpliwie ze wszystkimi naszymi wadami, grzechami, skłonnościami. Nie gniewajmy się na siebie, bo to się nie może podobać Panu Jezusowi. Byłby to objaw pychy, gdybyśmy się gniewali na siebie z wyżej wymienionych powodów (Wyznania, s. 266).

Rozalia również dostrzegała cierpliwość Boga wobec naszego narodu. Gdy jednak wybuchła II wojna światowa, mistyczka pisała otwarcie: Ta wojna jest karą za grzechy nieczyste, zbrodnie i nienawiść. (…) Pan Bóg jest cierpliwy, ale i sprawiedliwy (Wyznania, s. 282).

Za okazję do doskonalenia się w cierpliwości uznawała także chorobę. Wspomniała o tym w liście z 1935 roku, kiedy to po operacji wyrostka robaczkowego zmagała się dodatkowo z zapaleniem płuc (por. Pisma, s. 194). W kontekście swoich problemów zdrowotnych prosiła o. Władysława Całkę: Proszę Ojca bardzo o modlitwę, by mi Pan Bóg udzielił dużo siły, męstwa i cierpliwości, lecz nade wszystko doskonałej miłości i radosnego poddania się Najświętszej Woli Bożej we wszystkim (Pisma, s. 203).

Najpoważniejszym wyzwaniem, przed jakim stanęła S.B. Rozalia Celakówna, była jej zasadnicza misja – doprowadzenie do uznania Pana Jezusa za Króla w Polsce przez Intronizację. Wiadomo jednak, że dzieło to napotykało różne trudności, aż wreszcie wybuchła straszna wojna, która była skutkiem odrzucenia przez ludzi królewskiej władzy Chrystusa. Wydarzenia te również były dla Rozalii próbą cierpliwości. Szczególnie strasznej walki wewnętrznej doświadczyła we wrześniu 1939 roku, gdy dowiedziała się, że jej brat nie dotarł do Warszawy z listem w sprawie Intronizacji. Jednak po Komunii świętej i Różańcu, gdy się uspokoiła, usłyszała w duszy głos wzywający do modlitwy i cierpliwości: Wam należy się modlić gorąco, składać z siebie ofiary, cierpieć to wszystko, co macie z nieskończonej mądrości i dobroci Bożej przeznaczone, i cierpliwie czekać na wszystko. Bóg wie, co czyni, a co czyni, czyni wszystko dobrze. Oddajcie się Mnie i bądźcie spokojni (Wyznania, s. 299).

Życie i pisma S.B. Rozalii Celakówny są inspiracją dla wielu ludzi, a szczególnie dla zaangażowanych w Dzieło Intronizacji. Warto zatem dostrzec w niej przykład osoby, która starała się zachować cierpliwość wobec różnych życiowych przeciwności, zarówno tych, które dotyczyły jej życia osobistego, jak i tych, które uniemożliwiały zrealizowanie wezwania do Intronizacji. Taka postawa jest potrzebna także w naszych czasach, gdy po proklamowanym w 2016 roku Jubileuszowym Akcie Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana wciąż dostrzegamy grzechy szerzące się w naszym narodzie. Niewątpliwie potrzeba wiele czasu i cierpliwości, nim dokona się nawrócenie, do którego Pan Jezus wzywa za pośrednictwem Rozalii. Jej przykład zachęca nas jednak, by wobec codziennych trudów i przeciwności mówić: Bóg dobry, ufam Jemu, że dopomoże mi to wszystko znosić cierpliwie (Pisma, s. 126).

Piotr Pikuła