Wizerunek Jezusa Króla
W związku z proklamacją Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana pojawiła się w kręgach kościelnych dyskusja nad kwestią adekwatnego wizerunku wcielonego Syna Bożego. Sprawa wciąż jest aktualna, ponieważ wertując prasę katolicką lub przeglądając serwisy internetowe, można czasem odnieść wrażenie, że nie wszyscy potrafią poprawnie dobrać wizerunek Chrystusa do tytułów „Król i Pan”.
Gdy widzimy obraz lub figurę Chrystusa z laską pasterską i owieczką na ramionach, rozumiemy, że jest to wizerunek Pana Jezusa Dobrego Pasterza. Gdy widzimy Go w białej szacie, z promieniami wypływającymi z uchylonej szaty na piersi, rozumiemy, że jest to wizerunek Jezusa Miłosiernego. Gdy na Jego piersi widnieje serce, rozumiemy, że chodzi o Najświętsze Serce Jezusa. Gdy widzimy obraz Chrystusa ubiczowanego, skrępowanego, w koronie cierniowej, z trzciną w dłoni, rozumiemy, że to wizerunek pasyjny, który ma skłaniać do refleksji nad męką Zbawiciela. Gdy zaś widzimy Chrystusa w pięknych szatach z koroną na głowie, nie mamy wątpliwości, że chodzi o Jezusa Króla.
Każdy z tych wizerunków wyraża ważne prawdy naszej wiary i każdy ma za zadanie o tych prawdach nam przypominać. Trzeba brać to pod uwagę, gdy z okazji uroczystości kościelnych posługujemy się konkretnymi wyobrażeniami Chrystusa. Gdybym z okazji czerwcowych obchodów Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa posługiwał się publicznie wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, byłoby to odebrane jako pomyłka. Gdybym z okazji Wielkiego Piątku posłużył się wizerunkiem Jezusa w pięknej szacie, ukoronowanego wspaniałą koroną, zasiadającego na majestatycznym tronie, to też byłoby uznane za nieporozumienie. Dziwi więc fakt, że w związku z proklamacją Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana dochodzi do tak częstych błędów w doborze stosownego wizerunku, zwłaszcza że w ikonografii chrześcijańskiej możemy znaleźć cały szereg obrazów, mozaik, rzeźb a nawet witraży, które ukazują majestat Jezusa Króla.
Zastanówmy się na przykład nad wizerunkiem Ecce Homo. Gdy sięgamy do zawartego w Ewangelii opisu Jezusa ubiczowanego, oplutego, okrytego płaszczem szkarłatnym, z wieńcem cierniowym na głowie i trzciną w dłoni, to szybko zauważamy, że żołnierzom namiestnika, którzy w tak okrutny sposób potraktowali Pana, chodziło o wyszydzenie „Króla żydowskiego” (por. Mt 27, 27-31; Mk 15, 16-20; J 19, 1-5). Ilustrowanie tego momentu z życia Jezusa ma nam przypominać Jego mękę poniesioną dla naszego zbawienia. W żaden jednak sposób tego typu przedstawienia nie oddają majestatu wywyższonego i uwielbionego Chrystusa Pana, który trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa i zasiadł po prawicy Ojca, skąd przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końca.
Zdecydowanie bardziej odpowiednie byłyby tu wizerunki Jezusa podczas przemienienia na górze, gdy twarz Jego zajaśniała jak słońce, a odzienie Jego stało się białe jak światło (por. Mt 17, 2; Mk 9, 3; Łk 9, 29). Wydarzenie to wywarło tak wielkie wrażenie na Szymonie Piotrze, że po latach tak opisał je w swoim liście: „Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (2 P 1, 16-17).
Dla Apostoła był to przedsmak spotkania z Chrystusem wywyższonym, które opisał później autor Apokalipsy: „I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił; a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników, i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy – białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry. A Jego wygląd – jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy (Ap 1, 12-16).
Jest w Apokalipsie jeszcze jeden bardzo szczegółowy opis uwielbionego Syna Bożego: „Potem ujrzałem niebo otwarte: a oto – biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto sprawiedliwie sądzi i walczy. Oczy Jego jak płomień ognia, a wiele diademów na Jego głowie. Ma wypisane imię, którego nikt nie zna prócz Niego. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną, a imię Jego nazwano: Słowo Boga. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach – wszyscy odziani w biały, czysty bisior. A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW” (Ap 19, 11-16). Na marginesie warto nadmienić, że w kontekście innych insygniów władzy królewskiej wymienionych w powyższym fragmencie wyrażenie en rabdo sidera można rozumieć nie tylko jako rózgę czy laskę z żelaza, ale także jako żelazne berło. Tak przecież rozumiemy rzeczownik rabdos w Hbr 1, 9: berło sprawiedliwości berłem Twego królestwa.
To w tych biblijnych opisach powinniśmy szukać inspiracji przy wyborze adekwatnego wizerunku Jezusa Króla. Oczywiście żaden z nich nie będzie mógł w pełni oddać Jego chwały i potęgi majestatu, niemniej jednak zadaniem chrześcijańskich artystów jest podejmowanie próby jak najdoskonalszego przybliżania wiernym prawdy wiary, którą wyrażają słowa św. Pawła: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).
Gdy zaś poprzez proklamowany przez nas Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana jako naród Polski poddaliśmy się Jego władzy, to zrozumiałą sprawą jest poszukiwanie takiego wizerunku, który wyrażać będzie królowanie Chrystusa w Polsce. Mamy ich już kilka. Warto więc je upowszechniać, by dzięki nim w świadomości jak najszerszych kręgów Kościoła w Polsce utrwalił się fakt proklamacji Aktu, to zaś może stworzyć korzystniejsze warunki do realizacji płynących z Aktu zobowiązań.
Króluj nam, Chryste!
Piotr Pikuła