Stasiukowie

Fotografia rodziny Stasiuków, druga od lewej siedzi: Paraskiewia. W drugim rzędzie stoją: Paweł Pikuła i Sylwester Stasiuk.

„W Uniowie kilku Polaków schroniło się na strychu u gospodarza Stasiuka – unity z Podlasia, Polaka. Wszystkich żywcem spalono około 8 marca”. To fragment wspomnień ks. Piotra Stanoszka o działalności ukraińskich nacjonalistów w okolicy Przemyślan w 1944 roku.

Gdy obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, myślę właśnie o Stasiukach, ponieważ zamordowani byli wnukami mojego prapradziadka. Wśród rodzinnych pamiątek zachowała się ich fotografia i kartka świąteczna.

Stasiuk – unita z Podlasia – udał się do Uniowa, by uniknąć carskich represji. Na imię miał Sylwester, był synem Jozafata z Woroblina i pracował jako zarządca w folwarku Pawła Pikuły w Derle. Rodzina Pikułów z Derła był zaangażowana w opór unitów wobec działań rusyfikacyjnych. Paweł Pikuła i jego syn Konrad trafili za to do Cytadeli Warszawskiej, natomiast Sylwester, w porę ostrzeżony przez żandarma z gminy Bohukały, zdołał uciec do Galicji. Uciekł razem z córką Pikuły, Paraskiewią. Według zachowanego odpisu aktu małżeństwa z parafii Wszystkich Świętych w Krakowie, ślub wzięli 7 listopada 1887 roku. Oboje urodzili się w 1862 roku, a ich akta urodzenia odnotowane są w parafii grecko-katolickiej w Pratulinie. Sylwester w krótkim czasie po ucieczce do Galicji uzyskał stanowisko zarządcy dwóch sąsiadujących majątków i kompleksu lasów. Później zajął się dzierżawą młynów. Powodzenie Stasiuków w Galicji sprawiło, że w te strony udały się jeszcze dwie siostry Paraskiewii, Helena, po mężu Suchorska, oraz Maria. Na naukę w Dublanach trafił też jej bratanek, Ludwik, syn Dymitra Pikuły.

Stasiukowie mieli czworo dzieci: Stanisława, Józefa, Marię i Michała. Z zachowanego aktu zgonu wynika, że Paraskiewia zmarła 3 maja 1920 roku na tyfus.

Nie posiadam szczegółowych informacji na temat losów rodziny Stasiuków. Mam natomiast fragment zachowanego wśród rodzinnych pamiątek listu napisanego 26 marca 1980 r. przez kuzyna mojego dziadka, Stanisława Stasiuka (1901-1984): „Józio zamordowany we Lwowie zaraz na początku 1940 roku. Mania i Michaś spaleni żywcem wraz z domostwem w Uniowie przez hajdamackich bandytów w marcu 1944 roku”. Wspomniani w liście Józio, Mania i Michaś, to rodzeństwo autora listu. Niestety, autor nie podał szczegółów, tylko zapowiedział, że przekaże je ustnie. Przekaz ten jednak do mnie nie dotarł.

Trochę więcej na ten temat losu Stasiuków przekazał Józef Wyspiański w książce pt. „Zbrodnie OUN-UPA”: „Uniów słynny był nie tylko z odpustów i jarmarku, ale także z nienawiści do Polaków. Fama głosiła, a okazały to potem fakty i potwierdziły, że tam była baza “lasowych” sił ukraińskich, tam mieli szpital polowy tajny – stamtąd wychodziły rozkazy. Polacy tam zamieszkali byli przeszkodą, należało więc ich zniszczyć. Byli tam Żukrowscy, Golańscy, Kordiaczni, Petzowie, Skupienie, Soleccy i Stasiuki. Ci ostatni mieli młyn, dom murowany, synowie chodzili do szkół. Należeli do wiejskiej inteligencji polskiej. Na nich (w lutym?) skierował się główny atak. Pewnego wieczora przyszła grupa uzbrojonych ludzi od strony klasztoru i zaczęli się dobijać do zaryglowanego domu. Gdy ich do środka nie wpuszczono, mimo obietnic, że nic im (domownikom – dop. J. W.) się nie stanie, zaczęto strzelać do domu. Jeden z synów miał karabin i bronił się z siostrą. Wtedy napastnicy pociskami zapalającymi zapalili strzechę, dach spłonął, a wraz z nim spłonęli znajdujący się wewnątrz Stasiukowie”. Słowa te są relacją ks. Piotra Stanoszka zachowaną w kronice parafii w Przemyślanach (Liber memorabilium parochiae przemyslanensis ab anno Domini 1892-1966. Archiwum Archidiecezji Lwowskiej, sygn. AP-265.).

W tej samej publikacji została też zamieszczona relacja Franciszka Stefana: „Podczas napadu Stasiuk Michał z siostrą Marią ukryli się na strychu murowanego domu, krytego blachą. Ponieważ banderowcy nie mogli go podpalić, zaczęli strzelać z erkaemu po dachu. Broniący się Michał, który zastrzelił (lub ranił) dwóch napastników ukraińskich, został postrzelony i dalej nie mógł się bronić. Siostra jego krzyczała przez okno o pomoc, jednak nikt nie mógł jej udzielić. Banderowcy wnieśli słomy do domu i podpalili. Ranny Michał i siostra spłonęli. Po kilku dniach zaginął starszy brat Michała, Józef Stasiuk, lat ok. 60, człowiek ułomny”.

Co stało się ze Stanisławem Stasiukiem, bratem pomordowanych? W jednym z zachowanych listów napisał tak: „My uszliśmy szczęśliwie z życiem, najpierw tułaliśmy się w okolicy Przemyśla, a następnie wyjechaliśmy na Podlasie”. Zamieszkali w rodzinnych stronach w Derle. Żona Stanisława, Helena z domu Rakowska, zorganizowała szkołę w majątku Cieleśnica, gdzie uczyła przez półtora roku. Następnie przez dziesięć lat mieszkali na Dolnym Śląsku, gdzie Helena również zorganizowała szkołę. Później znów Stasiukowie wrócili na Podlasie i zamieszkali w Janowie Podlaskim. Stanisław trudnił się młynarstwem, a Helena pracowała jako nauczycielka. W Janowie oboje doczekali kresu swoich dni.

Piotr Pikuła