Skąd się biorą wojny?

WojnaZ wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7, 21-23).

Bernhard Riemann twierdzi, że od tej ścisłości, z jaką uda nam się prześledzić zjawiska w czymś nieskończenie małym, w istotnej mierze zależy nasza znajomość związków przyczynowych. Nie trzeba wyjaśniać, że znajomość związków przyczynowych pozwala nam skutecznie przeciwdziałać niepożądanym zjawiskom. Do takich z całą pewnością należy wojna. List św. Jakuba Apostoła stawia pytanie o przyczyny wojen i kłótni między ludźmi (por. Jk 4, 1nn). Autor natchniony naucza, że ich zarzewiem są żądze walczące w człowieku.

Chęć posiadania pobudza do morderczej zazdrości, a ta z kolei popycha do wojen i kłótni. Żądza potrafi wypaczyć także modlitwę, która jest fundamentalnym czynnikiem właściwej relacji człowieka z Bogiem. Pogoń za wartościami przyziemnymi czyni z modlitwy karykaturę, a człowieka odciąga od Boga, niszcząc wzajemną przyjaźń.

O procesach oddziałujących negatywnie na związek człowieka z Bogiem pisał wybitny teolog starożytny, Orygenes (zm. 254), który w swoim dziele Peri archon śledzi ten problem u jego początków. Orygenes wskazuje na proces, który zaczyna się w trudnych doświadczeniach egzystencjalnych człowieka, wśród których wymienia niebezpieczeństwa, zniewagi, oskarżenia. To sprawia nam ból. Człowiek cierpi, a cierpienie wywołuje w nas skrajne uczucia, takie jak wielki gniew, nadmierny smutek, ostateczną rozpacz. Od tego nie daleka już droga do zmęczenia i uskarżania się na Boga, gdy ból nas pokona. Jeśli człowiek w swym sercu uzna Stwórcę za niesprawiedliwego i nieuczciwego, traci nadzieję i porzuca prawdę, oddając się bezbożnym myślom o Bogu.

Po wnikliwej analizie teolog stwierdza, że za całym tym procesem stoją siły wrogie człowiekowi, rządcy ciemności tego świata, demony. Są to potęgi, które wypowiadają wojnę rodzajowi ludzkiemu, a zwłaszcza świętym, czyli wierzącym. Demony są od ludzi potężniejsze i wykorzystują naszą osłabioną naturę, wkraczają tam, gdzie pojawia się brak umiarkowana, zwłaszcza gdy chodzi o nasze reakcje na różnego typu bodźce. Złe duchy nakłaniają nas do przesady, której kresem jest szaleństwo wywołujące cierpienie równe fizycznemu dręczeniu. Człowiek powinien stawić opór atakującym go wrogim potęgom, ale nie jest w stanie uczynić tego o własnych siłach. Potrzebuje mocy Boga.

Bóg udziela nam mocy, dzięki której możemy wytrwać w walce z siłami demonów. A mocą tą, która została nam dana, byśmy mogli zwyciężać, jak pisze Orygenes, zgodnie z naszą wolą posługujemy się gorliwie i zwyciężamy albo używamy jej niedbale zostajemy pokonani. Jest to moc do wytrwania w pokusach, o której pisze św. Paweł Apostoł (1 Kor 10, 13). Ta duchowa potęga, która wypływa z misterium Chrystusa, pozwala człowiekowi nie tylko wytrwać w walce, ale zwyciężyć. Zwycięstwo nasze jest bowiem już zapowiedziane w tryumfie Bożego Syna i partycypujemy w jego owocach już za życia ziemskiego, o ile trwamy w komunii z Bogiem.

Misterium Chrystusa, o którym powyżej wspomniałem, jest ośrodkiem całego nauczania Kościoła. Nie można pominąć go także w naszych rozważaniach. Zwycięstwo nad szatanem odniesione przez Jezusa Chrystusa jest definitywne, lecz wrogie potęgi jeszcze działają w świecie. Dlatego Apostoł Narodów pisze, że potrzeba, aby Jezus królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy (1 Kor 15, 25). Syn Boży stał się Człowiekiem w celu przywrócenia ładu naruszonego przez grzech i jego sprawcę, złego ducha. Cel ten osiąga na drodze walki z nieprzyjaciółmi, których rzuca pod swoje stopy. Wyraża to z jednej strony dynamizm dzieła naprawy stworzenia, a jednocześnie absolutną dominację Chrystusa nad potęgą zła. Zostanie ona zdruzgotana i upokorzona przez dzierżącego królewską władzę Bożego Syna.

Jezus zwyciężył i jest źródłem siły dla ludzi włączających się w akt odnowy świata. Proces ten dla każdego człowieka rozpoczyna się w jego własnym sercu. Jednak serce odkupionego człowieka wciąż jest podatne na pokusy. Jesteśmy w stanie je odeprzeć, o ile żyjemy w jedności z Chrystusem. Orygenes odwołuje się do konkretnych przykładów biblijnych i uważa, że Mojżesz, Piotr, Paweł nie mogliby bez własnej zguby stawić czoła gromadzie złych duchów, gdyby nie działała w nich moc Jezusa. Wiara w skuteczność Chrystusa w walce ze złem trwa w Kościele do dziś, dlatego Kościół głosi, że pokój ziemski jest obrazem i owocem pokoju Chrystusa, który jest mesjańskim Księciem Pokoju (KKK 2305). Jezus daje prawdziwy pokój, inny od tego, który oferuje świat (J 14, 27), jest to bowiem pokój gwarantowany przez absolutnego Zwycięzcę.

Utrzymanie zdobytego pokoju wymaga od człowieka wiele troski, a troska ta wyraża się poprzez silne przylgnięcie do Boga. Więź z Bogiem to całkowite zawierzenie i gotowość do pracy dla Królestwa Bożego. Święty Paweł taką postawę człowieka wierzącego określa mianem służby wojskowej i do pełnienia jej zachęca młodego Tymoteusza (1 Tm 1, 18). Stary Apostoł wzywa Tymoteusza, aby był jak piękny żołnierz (2 Tm 2, 3). Być pięknym żołnierzem, to być żołnierzem zwyciężającym. Pisze o tym w komentarzu do Listów Pasterskich o. Hugolion Langkammer. Służba wojskowa to nie jednorazowy bój, ale gotowość do walki i uderzenia tam i wtedy, gdzie i kiedy to jest konieczne i pożyteczne. Chrześcijanin powinien zatem czerpać z Biblii wzór i natchnienie do realizowania w swoim życiu tych ponadczasowych wskazówek, które docierają do nas jako aktualny rozkaz królewski głoszony przez Bożego herolda.

Powyższą refleksję wypadałoby zakończyć tyrtejską nutą wzywającą wszystkich wiernych do duchowej walki. Lepiej jednak powtórzyć słowa św. Pawła: W imię Chrystusa: pojednajcie się z Bogiem (2 Kor 5, 20). Kiedy bowiem ludzie trwać będą w autentycznej komunii z Bogiem Ojcem, wtedy też będzie trwały pokój między Jego dziećmi.

Piotr Pikuła