Rodzice – apostołowie dzieci
Jak przygotować dzieci do dorosłości? Jak je wychowywać, by wyrosły na odpowiedzialnych i świadomych własnej wartości ludzi? Często zapobiegliwi opiekunowie zapisują swoje pociechy na szereg pozaszkolnych zajęć, mając nadzieję, że dodatkowy kurs języka obcego, zajęcia sportowe czy teatralne dadzą dziecku lepszy start w dorosłe życie. Z pewnością umiejętności, jakie dzieci nabywają na tego rodzaju spotkaniach, są bardzo ważne i rozwijające. Warto jednak zastanowić się, czy planując czas dziecka, uwzględniamy jego potrzeby religijne? Czy tak jak motywujemy je do uczenia się języków obcych, zachęcamy również do wzrastania w wierze?
Okazywanie troski o rozwój religijny dzieci to obowiązek rodziców i nie chodzi tu o bycie nachalnym, ale o pokazanie, że dobry Bóg bardzo kocha każdego z nas i że wspaniale jest wejść z Nim w bliższą relację. W procesie wychowawczym z pewnością niezastąpiony jest pozytywny przykład rodziców. Zarazem to normalne, że z biegiem czasu dzieci zauważą u dorosłych wady lub niewłaściwe postępowanie. Dlatego niezwykle ważne jest, abyśmy potrafili jako rodzice wskazać dzieciom na najdoskonalszy przykład, którym jest Bóg. Dzieci rozpoznając Ojca w Bogu, będą wiedziały, że nawet gdy rodzice są daleko, mają zawsze przy sobie bliską Osobę, która ich nigdy nie zawiedzie. Wiara daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa, dzięki któremu lepiej się rozwijają.
W książce Meg Meeker „Mocni ojcowie, mocne córki” autorka, opierając się na badaniach socjologicznych, wymienia szereg korzyści, jakie wynikają z religijności młodzieży. Podaje, że wiara pomaga młodym ludziom w przejściu od okresu dojrzewania do dorosłości, zwiększa umiejętność radzenia sobie z problemami, wzmacnia poczucie własnej wartości i sprzyja zaakceptowaniu własnego wyglądu, jak również zapewnia pozytywne nastawienie do życia. Dzięki religii młodzież uczy się kulturalnego zachowania i potrafi lepiej określać zasady postępowania. Dzieci otrzymują wskazówki moralne poparte najwyższym autorytetem. Badania pokazują jednoznacznie, że osoby religijne – w porównaniu z niereligijnymi rówieśnikami – później rozpoczynają aktywność seksualną, nie są chętne do ryzykownych zachowań, potrafią jasno określić granice swojej intymności. Częściej też stronią od narkotyków i tytoniu. Jestem pewna, że każdy rodzic pragnie takich korzyści dla własnych dzieci.
Pamiętam, jak moja mama, gdy miałam 14 lat, zaproponowała mi, żebym w zbliżające się wakacje pojechała na rekolekcje oazowe do Tylmanowej. Uznałam, że to bardzo dobry pomysł i pojechałam. Dziś wiem, że decyzja zaangażowania się w Ruch Światło-Życie była kluczowa dla kształtowania się mojego charakteru na etapie dorastania. Dzięki poznanym osobom uzyskałam grono wartościowych przyjaciół. A oazowe spotkania organizowane w mojej rodzinnej parafii wspominam o wiele częściej niż dodatkowe zajęcia z języka niemieckiego. Istnieje wiele ruchów i wspólnot w Kościele, w które mogą zaangażować się młodzi ludzie. Dobrym pomysłem jest także podsuwanie dzieciom wartościowych książek i czasopism. Dla młodzieży świetną propozycją jest kwartalnik „Miłujcie się!”. Gdy jednak dziecko nie chce zaangażować się w proponowane przez nas zajęcia, należy na spokojnie porozmawiać z nim o tym i z uwagą wysłuchać jego racji. Wówczas przede wszystkim warto modlić się w intencji żywej wiary dla nas i dla dzieci. W takiej sytuacji szczególnie ważne jest danie dziecku poczucia, że je kochamy, pragniemy z nim spędzać czas i rozmawiać na każdy temat. Wówczas dziecko, dzięki bliskiej relacji i więzi z mamą i tatą, będzie zainteresowane światem wartości, które są ważne dla rodziców.
Z doświadczenia wiem, że im bardziej naturalny przykład dajemy dzieciom, tym chętniej chcą nas naśladować. Chrześcijaństwo jest życiem, a nie doktryną filozoficzną, którą wystarczy dzieciom przekazać i wytłumaczyć. Codzienność przeżywana w ścisłej więzi z Panem Jezusem sprawia, że dorośli stają się świadkami wiary, wiarygodnymi apostołami dla swoich dzieci.
Maria Pikuła