Prawda a ekumenizm
Pojednanie Kościołów chrześcijańskich znalazło się w kręgu spraw poruszonych na Soborze Watykańskim II. Od czasu zakończenia Soboru uczyniono już bardzo wiele w tym kierunku i, mimo mijających lat, w wysiłkach tych Kościół nie ustaje, zachęcany i wspierany żarliwą modlitwą Jezusa: aby stanowili jedno (J 17, 21). Życie w duchu ekumenii nie jest dzisiaj dla katolika kwestią alternatywy, ale jest obowiązkiem, który powinien wyrażać się szczególnie w umiłowaniu prawdy, ponieważ umiłowanie prawdy, jak pisze Jan Paweł II, jest najgłębszym wymiarem autentycznego dążenia do pełnej komunii między chrześcijanami (US 36). Temu aspektowi życia w duchu ekumenii – umiłowaniu prawdy – warto poświęcić więcej uwagi.
Ekumenizm to ruch zmierzający w kierunku pojednania Kościołów chrześcijańskich, który wymaga zaangażowania całego Kościoła. Ojcowie soborowi wyrazili to w Dekrecie o ekumenizmie Unitatis redintegratio w następujących słowach: Odnowienie jedności powinno być przedmiotem troski całego Kościoła, zarówno wiernych, jak i pasterzy, każdego wedle jego własnych sił, tak w codziennym życiu chrześcijańskim, jak w badaniach teologicznych i historycznych (DE 5). Codzienne życie chrześcijańskie przeniknięte duchem ekumenii wymaga przedstawienia konkretnych zasad, którymi powinni kierować się wierni i ich pasterze.
Zasady, o których wspomniałem wyżej, zostały Kościołowi podane już na Soborze, a powtórzono je w Katechizmie. Warunki, które trzeba spełnić na drodze do jedności chrześcijan, są następujące: odnowa Kościoła, nawrócenie serca, wspólna modlitwa, wzajemne poznanie braterskie, formacja ekumeniczna, dialog teologiczny, współpraca w służbie ludziom (KKK 821). Jednakże żadna z tych reguł nie wyda spodziewanego owocu, jeśli nie będą przeniknięte autentycznym umiłowaniem prawdy.
Jan Paweł II w książce Przekroczyć próg nadziei stwierdził, że wzajemny szacunek jest wstępnym warunkiem autentycznego ekumenizmu (Lublin 1995, s. 128). Szacunek ten wypływa wprost z przykazania miłości i powinien być nieodłącznym elementem dialogu ekumenicznego. Szacunek dla interlokutora nie może jednak powodować pomijania w dyskusji spraw trudnych.
Niestety, realizowanie tego postulatu powoduje w praktyce niemałe trudności. Problem zauważył kard. J. Ratzinger, gdy stwierdził, że ostatnio częściej mówi się o zmianie paradygmatu ekumenicznego. Nowa orientacja myślenia, na której się wspiera ta nowa wizja, sięga daleko poza kwestie teologiczne. W związku z wątpliwościami związanymi z wyznaniem wiary, a w konsekwencji z zawartą w nim prawdą, samo pojęcie prawdy stało się dla wielu problematyczne (Kościół. Pielgrzymująca wspólnota wiary, Kraków 2005, s. 236). Okazuje się, że w dialogu ekumenicznym pojawiły się tendencje relatywistyczne, które są nie do pogodzenia z nauką Kościoła. Kard. J. Ratzinger scharakteryzował je w następujących słowach: Za istotny rdzeń Credo uważa się dzisiaj sprawiedliwość, pokój i ochronę przyrody. Służenie tym wartościom ukazuje się jako wspólny cel wszystkich religii. (…) Pragnie się tym samym pozostawić otwartym problem osobowego czy nieosobowego pojmowania Boga. W ekumenizmie pod znakiem prymatu praxis ostatecznym kryterium nie musi być także rozróżnienie pomiędzy Bogiem jedynym, który objawił siebie i swoje imię, i bezimiennym Nieznanym (s. 238). Uwidoczniła się tendencja do skoncentrowania uwagi na jednym z punktów dialogu, jakim jest współpraca w służbie wszystkim ludziom. Takie podejście nazywa prymatem praxis nad prawdą. Przeniesienie akcentów dzieje się za cenę prawdziwej nauki o Bogu, która nie tylko schodzi na drugi plan, lecz także narażona jest na zniekształcenia.
Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że podział dokonuje się w Kościele wtedy, kiedy pojawia się rysa w samym wyznaniu wiary i sprawowaniu sakramentów; wszystkie inne różnice właściwie się nie liczą, można ich nie brać pod uwagę, gdyż nie powodują istotnego podziału Kościoła (s. 232-233). Każde zatem zniekształcenie prawdziwej nauki o Bogu powoduje rysy na wyznaniu wiary. Pojawia się podział, którego korzeniem jest negowanie prawdy. A przecież Prawda Jedyna, którą głoszą chrześcijanie, nie godzi się na podziały, które poprzez grzech ostatecznie pochodzą od diabła, ojca kłamstwa (por. J 8, 44). Sam zresztą podział chrześcijan, jak naucza Jan Paweł II w encyklice poświęconej działalności ekumenicznej, pozostaje w sprzeczności z Prawdą, której głoszenie jest ich misją, a tym samym szkodzi poważnie ich świadectwu (US 98). W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest radykalny zwrot wszystkich chrześcijan w stronę Prawdy, w kierunku Prawdy pisanej wielką literą, Prawdy osobowej, w stronę Trójjedynego Boga.
Dla życia w duchu ekumenii powyższe zdanie ma decydujące znaczenie, ponieważ, jak na innym miejscu poucza Papież Polak, prawda, którą jest Chrystus, ma moc doprowadzić do pojednania (US 82). W rozumieniu Jana Pawła II prawda w ruchu ekumenicznym spełnia ogromnie ważną rolę. Jest to rola po pierwsze wyzwalająca, po drugie – kształtująca.
O wyzwalającej roli prawdy Jan Paweł II pisał w następujący sposób: potrzebne jest spokojne i czyste spojrzenie prawdy, ożywione Bożym miłosierdziem, które potrafi wyzwolić umysły i ponownie wzbudzić w każdym dobrą wolę, właśnie w perspektywie głoszenia Ewangelii ludziom wszystkich narodów i krajów (US 2). Czyż nie przywodzi to na myśl słów Jezusa: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 32). Jest to wyzwolenie wyraźnie ukierunkowane na wzbudzenie dobrej woli, co wynika z kształtującego wymiaru prawdy.
Wyzwolenie i wzbudzenie dobrej woli nie wystarcza. Potrzeba czegoś więcej. Ukazując rolę prawdy w ruchu ekumenicznym Jan Paweł II zwrócił uwagę, że prawda kształtuje sumienia, nadając kierunek postępowaniu na rzecz jedności. Prawda ta zarazem poddaje sumienia i czyny chrześcijan — rozdzielonych braci — Chrystusowej modlitwie o jedność (US 33). Prawda ma moc poprawnego uformowania sumień, a sumienie poprawnie ukształtowane będzie wrażliwe na modlitwę Jezusa. Za sumieniem w sposób naturalny muszą podążać czyny, dlatego papież wzywał do poddania prawdzie sumień i czynów chrześcijan. W związku z tym do przyjęcia prawdy potrzeba pokory. I o tym pamiętał papież w swojej encyklice, gdy stwierdził, że z wymiarem wewnętrznym i osobowym dialogu musi się łączyć duch miłości do rozmówcy i pokory wobec prawdy, którą się odkrywa i która może się domagać zmiany poglądów i postaw (US 36). W tym miejscu dostrzegamy ów radykalizm, o którym wspomniałem wcześniej, a którego, według słów papieża, może domagać się odkryta prawda. Radykalizm ten to gotowość na zmianę poglądów i postaw.
Stanowisko Kościoła katolickiego jest nacechowane tym właśnie radykalizmem. Zaświadczył o tym kard. J. Ratzinger: trzeba było uczyć się tolerancji wobec drugiego, która opiera się nie na obojętności wobec prawdy, lecz na odróżnianiu prawdy od czysto ludzkich tradycji (Kościół…, s. 233). Bardzo istotnym punktem tej wypowiedzi jest stwierdzenie o odróżnianiu prawdy od tradycji będących dziełem człowieka. Ludzkie tradycje nie mogą być dla nas ograniczeniem w przylgnięciu do prawdy. Stąd tak otwarte słowa Jana Pawła II, który przypomniał, że dążenie do pełnej jedności wymaga porównania prawd wiary między wierzącymi (US 70). Obowiązek porównania prawd wiary przypomina o hierarchii prawd w nauce katolickiej, ponieważ, jak uczył papież, różne jest ich powiązanie z zasadniczymi podstawami wiary chrześcijańskiej (US 37). Należy zatem z wielką rozwagą badać, gdzie przebiega granica między Objawieniem przekazanym przez Boga, a zwyczajami pochodzącymi tylko od ludzi.
Badania te nie mogą jednak dostosowywać prawdy do upodobań epoki (US 18). Nie może też być kompromisów w sprawach wiary, ponieważ taki kompromis sprzeciwiałby się Bogu, który jest Prawdą (US 18). Nawet jeśli dochodzi do jakichś uzgodnień między chrześcijanami, pamiętać należy, że nie konsens stanowi podstawę prawdy, lecz prawda jest podstawą konsensu (Kościół…, s. 235). Stanowiska tego twardo bronił kard. J. Ratzinger. Komentując współczesny stan ekumenizmu, powiedział, że prawda nie jest kwestią większości. Albo jest, albo jej nie ma. Jednomyślność, tak upragniona w dialogu ekumenicznym, według kard. J. Ratzingera, nie jest podstawą mocy wiążącej, lecz stanowi znak jawiącej się prawdy i z niej dopiero rodzi się ta wiążąca moc. Prawda rozumiana w sensie wiary, nie może być osiągnięta przez ludzi na drodze quasi-politycznych uzgodnień. Wiara jest przecież darem łaski, dlatego jeśli celem ostatecznym dialogu ekumenicznego jest wspólnota w wierze, to ta wspólnota nie może być wynikiem ludzkiego myślenia, lecz pojawia się jako dar (Kościół…, s. 234).
Papież Polak uczył, że dar jest jednocześnie zadaniem. W oczekiwaniu na dar jedności chrześcijan czekają nas liczne zadania, poprzez które przygotujemy się na przyjęcie tego daru. Przede wszystkim chodzi o nasze obowiązki względem prawdy, których wypełnianie świadczy o stopniu autentyczności naszego życia w duchu ekumenii.
Jan Paweł II zwrócił uwagę, że należy wspólnie szukać prawdy, ponieważ to stanowi o charakterze dialogu ekumenicznego. Jeśli chrześcijanie przyjmą prawdę w pełni, może być osiągnięta pełna komunia. A skoro chodzi nie o ziarna, elementy czy półprawdy, lecz o prawdę w całej pełni, to, według Jana Pawła II, należy absolutnie unikać wszelkich form redukcjonizmu albo łatwych „uzgodnień”. Poważne kwestie muszą zostać rozwiązane, gdyby bowiem pozostały nie rozstrzygnięte, ujawniłyby się ponownie w innym momencie – czy to w tej samej formie, czy też pod inną postacią (US 36). Papież podkreślił niebezpieczeństwo budowania pojednania na słabych fundamentach. Jeśli jedność ma być trwała, wszystkie trudne kwestie należy rozstrzygnąć. Chodzi bowiem o to, że jedność, jakiej pragnie Bóg, może się urzeczywistnić tylko dzięki powszechnej wierności wobec całej treści wiary objawionej. Właśnie dlatego nie może być nawet mowy o kompromisach w sprawach wiary. Pojednania nie osiągnie się kosztem prawdy. Tak więc, pouczał Jan Paweł II, „bycie razem”, które zdradzałoby prawdę, byłoby sprzeczne z naturą Boga, który obdarza swoją komunią oraz z potrzebą prawdy, zakorzenioną w głębi każdego ludzkiego serca (US 18).
Myśl ta ma swe źródło w opinii Ojców soborowych, którzy wyraźnie stwierdzili, że całą doktrynę należy przedstawiać z całą jasnością. Nic nie jest tak obce ekumenizmowi, jak fałszywy irenizm, który przynosi szkodę czystości doktryny katolickiej oraz zaciemnia jej właściwy i dokładny sens (DE 11). Dlatego Jan Paweł II przypomina, że wymogi prawdy muszą być przestrzegane w całej pełni, takie jest bowiem prawo Ewangelii (US 79). Jeśli zatem zastanawiamy się nad metodami, to w dialogu ekumenicznym metodą dążenia do pełnej komunii jest dialog prawdy, ożywiany i podtrzymywany przez dialog miłości (US 60).
Na rolę miłości w ruchu ekumenicznym zwrócił uwagę także kard. J. Ratzinger. Powiedział on wprost, że najpilniejszym zadaniem dialogu ekumenicznego jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, co w tej chwili konkretnie oznacza przykazanie miłości. Błąd tych, którzy przenoszą akcent dialogu ekumenicznego z poszukiwania prawdy na dobroczynność, polega właśnie na przyjętym przez nich prymacie praxis nad logosem. Kard. J. Ratzinger prymat ten zdecydowanie odrzucił. Stwierdził przy tym, że trzeba też stanowczo odrzucić charakterystyczny dla tego modelu relatywizm w odniesieniu do teologii i Credo (Kościół…, s. 239-240).
Z powyższych rozważań wynika, że dla Kościoła katolickiego istotną cechą życia w duchu ekumenii jest niekłamane umiłowanie prawdy. Autentyczny ekumenizm jest łaską prawdy (US 38). Tam, gdzie brakuje otwartości na prawdę, należy postawić pytanie o zasadność działań na rzecz ekumenii. Każde odejście od prawdy jest zamachem na jedność wszystkich chrześcijan; jest także zamachem na jeden Kościół Chrystusowy, który trwa w Kościele katolickim rządzonym przez Następcę Piotra i przez biskupów w łączności z nim. Duch ekumenii gaśnie tam, gdzie nie ma umiłowania prawdy.
Piotr Pikuła