Pieśń o bitwie pod Grunwaldem
Gdybym wprawnym był rybałtem,
Trubadurem albo skaldem,
Lutnię wziąłbym i zaśpiewał
Pieśń o bitwie pod Grunwaldem.
Sięgnąć trzeba czasów, kiedy
Książę Konrad Mazowiecki
Chciał krzyżackim mieczem pobić
Dzikich Prusów lud zbójecki.
Lecz omylił się w rachubach,
Gdyż ci, którzy bronić mieli,
Wnet z przyjaciół się zdradziecko
W srogich wrogów przedzierżgnęli.
W oczach ludów, które podbił
Zakon Domu Niemieckiego,
Swym działaniem więcej z czartem
Niż z Maryją miał wspólnego.
Poprzez rejzy szerząc przemoc
Zamiast wiary i modlitwy,
Zakon skłonił do zawarcia
Unii Polski z Księstwem Litwy.
Po dziesiątkach lat goryczy
W końcu się przelała czara,
Gdy na płaszcze z czarnym krzyżem
Zasłużona spadła kara.
Król Jagiełło wraz z Witoldem
Chcąc zwyciężyć w starciu z wrogiem,
Przeciw państwu krzyżackiemu
Zgromadzili wojska mnogie.
Nadszedł wreszcie ów pamiętny
Rok od narodzenia Pana
Tysiąc czterysta dziesiąty
Piętnastego lipca z rana…
Kiedy drogę pod Grunwaldem
Zagrodzili im Teutoni,
Rozpostarły swoje skrzydła
Armie Orła i Pogoni.
Pośród pola dęby rosły,
Skąd dokładnie sam widziałem
Przebieg bitwy, którą w pieśni
Wam tu wiernie opisałem.
Król Jagiełło wojskom kazał
Ukryć się przed letnim skwarem,
Sam pobożnie mszy wysłuchał,
Bóg zaś przyjął tę ofiarę.
Wtem przybyli dwaj rycerze,
Przez Krzyżaków tu przysłani,
Aby króla sprowokować,
Nagie miecze nieśli w dani.
Król je przyjął jako zwiastun
Tak bliskiego już zwycięstwa.
Znał swych ludzi, że są pełni
Woli walki oraz męstwa.
Wiedział też, że w wojskach mistrza,
Które w szczerym polu tkwiły,
Z każdą chwilą na upale
Topnieć będą w słońcu siły.
W pewnej chwili szyk krzyżacki
Gromkim głosem zaczął śpiewać
Starą pieśń „Christ ist erstanden”,
Niosąc echo ponad drzewa.
Wonczas z wszystkich polskich piersi
Dobył się jak nawałnica
I zatrwożył serca knechtów
Święty hymn „Bogurodzica”.
Poruszyły się chorągwie,
Tempa nabierając w cwale
I zderzyły się ze sobą,
Jak o skały biją fale.
W niebo wzbił się huk ogromny
Końskich kopyt i oręża,
Trzask kruszonych w starciu kopii,
Krzyk rannego w walce męża.
W chmurach kurzu wnet błysnęły
Ostrych mieczy błyskawice,
A topory rozcinały
Napierśniki i przyłbice.
Raptem polskie prawe skrzydło,
Tam, gdzie Litwa, Ruś, Tatarzy,
Z pola cofać się zaczęło,
Gdy je przygniótł Krzyżak wraży.
Zaś na polskim skrzydle lewym
Nasz chorąży wypadł z siodła,
Lecz chorągiew podniesiona
Znów rycerzy w walce wiodła.
Nacierali wciąż Polacy,
Powrócili w bój Litwini,
By w przyszłości żaden nie mógł
O ucieczkę ich obwinić.
Dla zakonu coraz straszniej
Wyglądała bitwy scena,
Więc na pomoc pchnięto w pole
Odwód mistrza Jungingena.
Od odwodu jeden śmiałek
Wprost na króla Polski ruszył,
Lecz monarcha kopią natarł
I napastnik padł bez duszy.
Wtedy kazał król Jagiełło
Swym rezerwom iść do bitwy
I Krzyżaków zgnieść żelazną
Pięścią Polski oraz Litwy.
Przetoczyły się chorągwie,
Biorąc Niemców w okrążenie,
By w poległych krwi strumieniach
Zgasić wielkiej bitwy wrzenie.
Osaczono tych, co zbiegli
Za taboru kryć się wały,
Gdzie zdobyto na Teutonach
Wszelkich bogactw łup wspaniały.
Na pobojowisku poległ
Zachodniego kwiat rycerstwa,
Który ścięła, jak nożyce,
Polski z Litwą moc braterstwa.
Tak Krzyżacy za swe zbrodnie
Zapłacili krwawą cenę,
Gdy tysiące padły w boju
Łącznie z mistrzem Jungingenem.
Wówczas zabrzmiał śpiew zwycięzców,
A wiatr niósł go w kraj daleki:
Tobie Panie, zaufałem,
Nie zawstydzę się na wieki.
Po dziś dzień grunwaldzkie pola
Polski sławią moc oręża,
Który w walce za Ojczyznę
Wszystkich wrogów przezwycięża.
Wzór Grunwaldu bohaterów
Niech szlachetny płomień wznieci
Męstwa w służbie dla Ojczyzny
W sercach polskiej ziemi dzieci.
Piotr Pikuła