Niepodległa Polska królestwem Chrystusa

W ostatnim czasie na stronach katolickich portali internetowych mogliśmy przeczytać o liście ks. bpa Stanisława Jamrozka, delegata KEP ds. Ruchów Intronizacyjnych, skierowanym do Czcicieli Chrystusa Króla z całej Polski. W piśmie tym biskup poruszył między innymi sprawę przygotowań do 2. rocznicy proklamacji Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. W ramach obchodów zaplanowane jest spotkanie ruchów intronizacyjnych, które w roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości odbywać się będzie pod znamiennym hasłem „Niepodległa Polska królestwem Chrystusa”. Jak rozumieć te słowa, wyjaśnią zapewne zaproszeni na spotkanie znakomici prelegenci. Ja natomiast chciałbym skoncentrować się na temacie królewskiej godności Pana Jezusa, Uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata i podjętym w Polsce Dziele Intronizacji Jezusa Króla, które zaowocowało proklamacją Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana.

Inny Król

W opisujących początki Kościoła Dziejach Apostolskich możemy przeczytać o tym, jak w Tesalonice zazdrośni Żydzi z pomocą jakichś szumowin z rynku zawlekli miejscowych chrześcijan przed politarchów, krzycząc: „Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj, a Jazon ich przyjął. Oni wszyscy występują przeciwko rozkazom Cezara, głosząc, że jest inny król, Jezus” (Dz 17, 6-7). Oskarżenie to bardzo przypomina znane nam z opisanego przez św. Jana procesu Jezusa, kiedy to Żydzi zwrócili się do Piłata w słowach: „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi” (J 19, 12). I ostatecznie zawieszony na krzyżu Jezusa titulus damnationis głosił: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski” (J 19, 19). A jednak sam Jezus, gdy mu szatan oferował wszystkie królestwa ziemi, odmówił, gdy go tłum nakarmiony cudownie rozmnożonym chlebem chciał obwołać królem, odszedł, a na pytanie rzymskiego urzędnika, czy jest królem, odpowiedział: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd” (J 18, 36). Z całą pewnością można wobec tego stwierdzić, używając słów Żydów z Tesaloniki, że Jezus to rzeczywiście „inny Król”. Inny nie tylko od Cezara, ale i od wszystkich znanych nam władców. Różnica wynika z tego, że tylko Jezus jest wcielonym Synem Bożym, Pantokratorem, Wszechwładcą, Panem Królestwa, któremu nie będzie końca. To Królestwo zainicjował pośród ludzi w trakcie swojej ziemskiej działalności, a dzięki wytrwałej pracy Apostołów i ich następców Dobra Nowina o Królestwie dotarła aż po krańce świata.

Ustanawiamy święto

Kościół w ciągu minionych wieków nieustannie rozważał i głosił prawdę o królewskiej godności Jezusa Chrystusa. Kościół żył tą prawdą i nadal nią żyje. Przyszedł jednak taki moment w dziejach, gdy na skutek wywrotowej działalności wrogów Kościoła prawdę tę zanegowano w imię źle pojętego rozdziału Kościoła od państwa. Na fali rewolucyjnych przemian, których echo dociera do naszych czasów, przeprowadzona została detronizacja Jezusa w życiu społecznym chrześcijańskich niegdyś państw. Odpowiedzią ze strony Kościoła była konkretna decyzja: „Przeto powagą naszą apostolską, ustanawiamy święto Pana Naszego Jezusa Chrystusa Króla, które ma być obchodzone na całym świecie corocznie (…)”. Ogłosił to święto papież Pius XI w opublikowanej w 1925 r. Encyklice Quas primas. W dokumencie tym przedstawiony został krótki wykład teologicznych podstaw dogmatu o królewskiej godności Pana Jezusa. Omówiony został również wpływ tej prawdy wiary na życie jednostek i społeczeństw: „Przeto gdyby kiedy ludzie uznali tak w życiu prywatnym, jak i publicznym królewską władzę Chrystusa, wówczas musiałyby przeniknąć na wszystkie warstwy społeczne niewypowiedziane dobrodziejstwa, jak sprawiedliwa wolność, jak ład i uspokojenie, zgoda i pokój” (QP 13). W autentycznym powrocie ludzi do Chrystusa Króla i Jego praw widział papież nadzieję na ocalenie ludzkości przed konsekwencjami grzechu. Opamiętanie jednak nie przyszło, a odrzucenie Chrystusa Króla zaowocowało panowaniem krwiożerczych totalitaryzmów, które pochłonęły miliony ofiar. Niemniej jednak wezwanie Piusa XI jest wciąż aktualne. Wybrzmiewa ono w dokumentach Vaticanum II i w Katechizmie. Dobitnie powtarza je też Kompendium Nauki Społecznej Kościoła. Nie sposób tu oczywiście wszystkiego dokładnie omówić i przeanalizować, ale każdy zainteresowany tematem może sięgnąć do tekstów i przekonać się osobiście. Ja chciałbym natomiast podkreślić coś bardziej fundamentalnego, na co zwrócił uwagę obecny papież-emeryt: „Święto Chrystusa Króla jest świętem świeżej daty, lecz jego treść jest tak stara jak sama wiara chrześcijańska, albowiem słowo Chrystus nie jest niczym innym, jak greckim tłumaczeniem słowa „Mesjasz”: pomazaniec, król. Jezus z Nazaretu, ukrzyżowany „Syn cieśli”, jest tak bardzo Królem, że tytułem Królewskim stało się Jego Imię. Nazywając samych siebie chrześcijanami, określamy się sami jako ludzie Króla, jako ludzie, którzy uznają w Nim Króla” (J. Ratzinger, Służyć prawdzie, Wrocław 1986, s. 368). Skoro zatem jesteśmy ludźmi Króla, to czymś naturalnym jest, że Jego królewskiej władzy chcemy podporządkować każdy wymiar naszego życia – osobistego, rodzinnego, zawodowego i społecznego. Chcemy, żeby Chrystus królował!

Dzieło Intronizacji

Pragnienie przywrócenia Jezusowi Chrystusowi właściwego miejsca w życiu naszego narodu inspirowane jest z jednej strony nauką Kościoła, z drugiej zaś pismami Sł. B. Rozalii Celakówny (1901-1944), krakowskiej pielęgniarki i mistyczki. W wizjach, które dane jej były jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, Zbawiciel wzywał Polaków do nawrócenia. W pismach Rozalii czytamy: „Wielkie i straszne są grzechy i zbrodnie Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten naród za grzechy, a zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski: jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez Intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym Państwie z Rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga” (Celakówna R., Wyznania z przeżyć wewnętrznych, WAM, Kraków 2007, s. 207). Podjęte starania o Intronizację przerwał jednak wybuch II wojny światowej. Wznowione później przez różne grupy wiernych zaowocowały powołaniem najpierw w 2004 r. Zespołu KEP ds. Społecznych Aspektów Intronizacji Chrystusa Króla, a później w 2013 – Zespołu KEP ds. Ruchów Intronizacyjnych. Do współpracy z Zespołem zostali zaproszeni świeccy liderzy poszczególnych organizacji, a jej owocem jest proklamacja Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, która odbyła się najpierw 19 listopada 2016 roku w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach w obecności przedstawicieli najwyższych władz państwowych i kościelnych, a następnego dnia – w Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata – w kościołach całej Polski.

Intronizacja jest sprawą aktualną i wciąż nie wszystkim wiernym dostatecznie znaną. Dlatego warto zapoznać się z wydanymi w związku z proklamacją Aktu dokumentami Episkopatu Polski, takimi jak Komentarz oraz List pasterski KEP podpisany na 374. Zebraniu Plenarnym w Warszawie w dniu 5 października 2016 r. Biskupi wykładają w nim istotę Dzieła Intronizacji: „Zasadniczym celem dokonania aktu jest uznanie z wiarą panowania Jezusa, poddanie i zawierzenie Mu życia osobistego, rodzinnego i narodowego we wszelkich jego wymiarach i kształtowanie go według Bożego prawa. Jesteśmy bowiem świadkami wielorakiego pozostawiania Boga na marginesie życia, czy wręcz odchodzenia od Boga. W naszym życiu ma nieraz miejsce swego rodzaju detronizacja Jezusa, pozbawianie Go należnego Mu miejsca i czci, możliwości wpływu na nasze życie i postępowanie”. Staje więc przed nami poważne pytanie, które w 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości nabiera szczególnego wymiaru: Jakiej Polski chcemy – dla nas i przyszłych pokoleń?

Ja mam nadzieję, że Niepodległa będzie królestwem Jezusa Chrystusa.

Piotr Pikuła