Nielegalne śluby

Obrączki

Wydaje się, że w naszych czasach sakrament małżeństwa stracił na znaczeniu. Świadczą o tym dobitnie statystki dotyczące rozwodów i konkubinatów. Może więc warto przypomnieć, jak wielką wartość miał ten sakrament w oczach naszych przodków. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku na ziemiach polskich żyli ludzie, którzy zawierając małżeństwo, musieli liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami. A jednak woleli podjąć ryzyko, ponieważ głęboko wierzyli, że tylko związek uświęcony przez Boga może dać mężczyźnie i kobiecie prawdziwie szczęście.

Sytuacja historyczna, do której tutaj nawiązuję, dotyczyła unitów w zaborze rosyjskim. Warto przypomnieć, że unitami nazywano chrześcijan wschodnich, którzy respektowali postanowienia Unii Brzeskiej, zawartej między przedstawicielami katolicyzmu i prawosławia w 1596 roku. Rosjanie, opanowując w drodze rozbiorów kolejne obszary Rzeczypospolitej, wymuszali na unitach powrót do prawosławia. Represje miały różnorodny charakter. Polegały na upokarzaniu, zastraszaniu, biciu, aresztowaniach, kontrybucjach, konfiskatach mienia i zesłaniu w głąb Rosji. Między innymi dotyczyły też zakazu zawierania małżeństw poza cerkwią prawosławną.

Prześladowani unici spotkali się z pomocą ze strony Kościoła katolickiego i środowisk patriotycznych. Wśród najbardziej zaangażowanych osób należy wymienić byłego powstańca styczniowego, Jana Frankowskiego, który w swojej szeroko zakrojonej działalności na rzecz unitów podlaskich dotarł aż do Watykanu. Natomiast w Krakowie nawiązał współpracę z pijarem ks. Adamem Słotwińskim. Udało im się pozyskać jeszcze jednego duchownego, proboszcza parafii pw. Wszystkich Świętych przy kościele św. Piotra i Pawła, ks. Waleriana Serwatowskiego, który umożliwiał unitom przyjmowanie sakramentów. Po jego śmierci unitów opieką otoczył wikary z tej parafii, ks. Władysław Mikulski, późniejszy proboszcz w parafii św. Krzyża. Tam też skierowali swoje kroki unici, by w wierze Kościoła katolickiego zawierać legendarne „śluby krakowskie”.

W Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie przechowywana jest dokumentacja metrykalna stanowiąca zbiór o nazwie „Pro Regno Poloniae”. W jego skład wchodzą miedzy innymi dwie księgi małżeństw, w których łącznie odnotowano prawie 3700 aktów potwierdzających „nielegalne” związki.

Za tymi liczbami kryją się trudne doświadczenia tysięcy młodych ludzi. Musimy wyobrazić ich sobie, jak za zaoszczędzone pieniądze wyruszają w podróż do zaboru austriackiego, jak po kryjomu przekraczają granicę i zmierzają do Krakowa, gdzie rozpytują o kościół św. Piotra i Pawła. Ci z nich, którzy przybywali z podlaskich wsi, byli zapewne zdumieni pięknem królewskiego miasta, ozdobionego wieżami kościołów i opromienionego blaskiem świętych Pańskich. I choć wiele ryzykowali, to jednak wracali do swoich rodzinnych stron umocnieni sakramentalną przysięgą i kapłańskim błogosławieństwem.

Zachowane relacje z tamtych trudnych czasów pozwalają stwierdzić, że nie wszyscy unici zapisani w krakowskich księgach parafialnych rzeczywiście dotarli do Krakowa. Wielu narzeczonych ślubowało sobie miłość podczas tajnych nabożeństw organizowanych przez przybywających na Podlasie misjonarzy, którzy dopiero w oparciu o swoje notatki dokonywali wpisów do ksiąg. Ceremonie często odbywały się w nocy, w leśnych ostępach lub w stodołach, tak żeby wiadomość o zawarciu małżeństwa nie dotarła do szpiegów i donosicieli.

Zdarzało się, że narzeczeni w celu zawarcia małżeństwa udawali się do jakiegoś konspiracyjnego lokalu, na przykład w Warszawie. Z zachowanej relacji jezuity Józefa Grużewskiego wynika, że na początku 1884 roku w stolicy kilka par połączyło się sakramentalnym węzłem. „Po powrocie ks. Broëra, tak około dnia 10 lutego przybyło parę ślubów do Warszawy. Gdy się przewodnicy umówili z Księdzem, ja poszedłem i zobaczyłem, gdzie oni mają być. Tak około godziny czwartej po południu przyszykowałem wszystko, co potrzeba do ślubu w swoim pokoju i ks. Broër poszedł do sklepu, a ja poszedłem do tych par. zaszedłszy do nich, wziąłem Pannę Młodą, a [Pan] Młody postępował z dala sam za mną. Dzięki Bogu dobrze się udało, to po ślubie Ksiądz poszedł wprzód, a ja wyszedłem za nimi później”.

Według tej relacji około 15 lutego znów były umówione śluby. Tym razem niewiele brakowało do zdemaskowania misjonarzy za sprawą ciekawskiego lokaja współlokatorów. Jednak dzięki sprytowi Grużewskiego, który odwrócił jego uwagę, ślub przebiegł bez zakłóceń.

Gdy władze wyśledziły „nielegalne” małżeństwo, starały się przymusić małżonków do powtórzenia ślubu w cerkwi prawosławnej. W przeciwnym wypadku związek był rozrywany, a dzieci uznawano za nieślubne. Wywoływało to komplikacje prawne, także w zakresie dziedziczenia majątku po rodzicach. Opornych upokarzano też w inny sposób. Na przykład żeby legalnie mieszkać ze swoim mężem, żona musiała meldować się jako służąca. Później wprowadzono też kary pieniężne w wysokości 50 rubli lub skazywano na dwa miesiące aresztu. „Recydywistów” rozdzielano i karano zesłaniem. Mężów zsyłano do Wiatki, a żony do Woroneża. Mimo że dzieliła ich odległość ponad tysiąca kilometrów, to jednak ani rozłąka, ani represje nie były zdolne rozerwać małżeńskiego węzła. Nie były też w stanie obniżyć jego rangi. W oczach prześladowanych nadal był święty.

Heroizm naszych przodków to nie tylko dobry przykład, to także zobowiązujący depozyt. Wiara, która dotarła do naszych czasów dzięki ich poświęceniu, wskazuje nam wyraźną drogę wspólnego życia. Czasami może nam się wydawać, że wymagania związane z zawarciem sakramentu małżeństwa są zbyt trudne do spełnienia. Wówczas warto przypomnieć sobie determinację narzeczonych z unickiego Podlasia. Oni byli głęboko przeświadczeni, że bez Boga nie warto zaczynać czegokolwiek, a cóż dopiero powiedzieć o życiu małżeńskim.

Piotr Pikuła


Literatura:

J. Małecki, „Śluby Krakowskie”. Pomoc Krakowa dla unitów prześladowanych w Królestwie Polskim, [w:] Unia brzeska. Przeszłość i teraźniejszość 1596-1996. Materiały międzynarodowego sympozjum, Kraków 19-20 listopada 1996, (red.) P. Natanek, R. M. Zawadzki, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 1998, s. 153-172.
G. Welik, Formy represji stosowane wobec unitów na Podlasiu, [w:] Martyrologia unitów podlaskich w świetle najnowszych badań naukowych. Unici Podlascy t. I, (red.) J. Skowronek, U. Maksymiuk, wyd. I, Siedlce 1996, s. 110.
Tajna misja jezuitów na Podlasiu (1878-1904). Columbae simlicitate et serpenti prudentia. Wybór dokumentów z archiwów zakonnych Krakowa, Rzymu i Warszawy, opracował i wstępem opatrzył Robert Danieluk SJ, Wydawnictwo WAM, Ignatianum, Kraków 2009, s. 262-263.