Wszyscy powinni być teologami
Kilka lat temu, podczas wakacji spędzanych za granicą, przyjaciele poprosili mnie, bym na sobotni wieczór przygotował dla nich komentarz do niedzielnej liturgii słowa, ponieważ w miejscu naszego pobytu nie było kapłana głoszącego homilię w zrozumiałym dla wszystkich języku. Zgodziłem się spełnić ich prośbę. Po wspólnej modlitwie odczytałem właściwe perykopy z Pisma Świętego i w kilku zdaniach omówiłem ich treść. Większość uczestników naszego spotkania okazywała wdzięczność za tą posługę. Natomiast jedna z uczestniczek po pewnym czasie wyraziła na osobności następujące zastrzeżenie: jakim prawem, jako świecki, ośmieliłem się czytać i wyjaśniać innym słowa Pisma Świętego?
Nie posiadałem wówczas przy sobie oficjalnych dokumentów Kościoła na ten temat, więc moje argumenty w oczach oponentki były bez pokrycia. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że z przywołanymi przeze mnie tekstami zapoznała się po powrocie do Polski i zmieniła swoje zdanie na temat miejsca teologa świeckiego w Kościele.
Zgodnie z nauką Kościoła każdy świecki na mocy sakramentów inicjacji chrześcijańskiej włączony jest w potrójną misję Chrystusa: królewską, kapłańską i prorocką. Misja prorocka obejmuje posługę na rzecz głoszenia Ewangelii. W katechizmowym omówieniu tego zagadnienia znajdują się słowa św. Tomasza z Akwinu: „Pouczenie kogoś, by doprowadzić go do wiary, jest zadaniem każdego kaznodziei, a nawet każdego wierzącego” (KKK 904). Katechizm powołuje się nie tylko na średniowiecznego Doktora, lecz również na dokumenty Soboru Watykańskiego II, który wielokrotnie wypowiedział się na temat roli świeckich w dziele ewangelizacji, szczególnie zaś w Dekrecie o apostolstwie świeckich Apostolicam actuositatem. Znajdujemy w nim stwierdzenie, że świeccy „przyciągają do Kościoła ludzi trzymających się może z dala, gorliwie współdziałają w przekazywaniu słowa Bożego, zwłaszcza przez katechizację” (DA 10).
Według tego dokumentu apostolstwo nie ogranicza się tylko do świadectwa życia. „Prawdziwy apostoł szuka okazji do głoszenia Chrystusa słowami, czy to niewierzącym, by ich przyprowadzić do wiary, czy to wierzącym, by ich pouczyć, umocnić, zachęcić do gorliwszego życia, albowiem miłość Chrystusa przynagla nas (2 Kor 5, 14), a w sercach wszystkich winny brzmieć te słowa Apostoła: Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1 Kor 9, 16)” (DA 6). Jednocześnie znajdujemy tam bezpośrednie przynaglenie następującej treści: „święty Sobór serdecznie zachęca świeckich, według zdolności i wiedzy każdego, by zgodnie z myślą Kościoła przyczyniali się do wyjaśniania zasad chrześcijańskich, bronili ich i odpowiednio dostosowywali je do problemów współczesności” (DA 6). W sformułowaniu tym dociera do nas echo słów samego Księcia Apostołów, który nauczał: „Pana zaś Jezusa uznajcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1 P 3, 15).
Rzetelne wypełnianie naszego chrześcijańskiego powołania wymaga odpowiedniej formacji osobistej. Ojcowie soborowi stwierdzają: „Oprócz formacji duchowej potrzebne jest gruntowne przygotowanie doktrynalne, mianowicie teologiczne, etyczne, filozoficzne, stosownie do różnicy wieku, sytuacji życiowej i zdolności” (DA 29).
Przyjmując takie założenia, Sobór Watykański II sformułował następujący postulat: „Ponadto należałoby sobie życzyć, aby więcej świeckich uzyskało odpowiednie wykształcenie w naukach teologicznych i by wielu spośród nich, studiując gorliwie, teologię uczyniło głównym przedmiotem swoich studiów” (KDK 62).
Z przywołanych dokumentów Kościoła wynika, że każdy chrześcijanin powołany jest do głoszenia Chrystusa. Autentyczne apostolstwo wymaga osobistej więzi z Panem Jezusem, który nas posyła i znajomości Jego Ewangelii. W związku z tym wszyscy – przynagleni miłością – w jakimś stopniu powinniśmy być teologami.
Piotr Pikuła