Król jeden wszystkim hetmani!

„Więc idźcie, pieśni moje, między ludzi,
Choć milczeć radzi pokusa:
Dźwięk wasz świat cały niech do czci rozbudzi
Naszego króla Chrystusa”.

Są to ostatnie słowa Epilogu wieńczącego zbiór poezji autorstwa Prudencjusza, jednego z najwybitniejszych poetów starożytnego chrześcijaństwa. Pozostałe strofy można znaleźć w dziele zatytułowanym Światła ekumeny. Antologia patrystyczna (A. Bober, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1965, s. 571). Prudencjusz stawia siebie w tym utworze przed tronem Boga, by złożyć Mu w darze swoje pieśni. Jedną z nich jest Hymn na Święto Epifanii (Objawienia). Pojawia się w nim bardzo wyraźnie zarysowany temat królewskiej godności Chrystusa z wyraźnym akcentem położonym na Jego panowanie nad narodami. Kwestia ta jest szczególnie interesująca w związku z proklamacją Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana w Polsce 19 listopada 2016 r. Lektura Hymnu Prudencjusza może więc być pomocna nie tylko w głębszym przeżyciu Uroczystości Objawienia Pańskiego, lecz także w pełniejszym poznaniu podstaw teologicznych Dzieła Intronizacji.

Prudencjusz urodził się w 348 r. w Hiszpanii. W swojej poetyckiej biografii wyznał, że w młodości prowadził swawolne życie. Zdobył jednak wykształcenie prawnicze i pracował jako adwokat. Później pełnił urząd gubernatora dwóch nieznanych z nazwy miast, a następnie trafił na dwór cesarza Teodozjusza. Zmarł po 405 r., jednak dokładna data jego śmierci nie jest znana. Poezją zajął się dopiero w latach 392-405 po rezygnacji ze służby. Sławę najwybitniejszego poety chrześcijańskiego Zachodu doby patrystycznej zyskał dzięki ukazaniu w tworzonych utworach doniosłych prawd wiary w doskonałej formy literackiej. Jednym z jego dzieł jest Hymnus Epifaniae ze zbioru 12 hymnów zatytułowanego Cathemerinon. W polskim przekładzie można go znaleźć we wspomnianej już wyżej Antologii patrystycznej (s. 561-567).

Z zachowanych tekstów źródłowych wynika, że Święto Epifanii należy do najstarszych świąt chrześcijańskich i obchodzone było już w IV wieku. Natomiast Hymnus Epifaniae Prudencjusza jest jednym z najstarszych hymnów łacińskich związanych z tym świętem. Hymn składa się z 52 czterowersowych strof, a podstawowym źródłem dla Prudencjusza był opis narodzenia Jezusa zawarty w Ewangelii według św. Mateusza (2, l-19).

Hymn rozpoczyna się od poetyckiego przedstawienia wspomnianej przez Ewangelistę niezwykłej gwiazdy, która przywiodła Mędrców ze Wschodu do miejsca narodzin Pana Jezusa. W pierwszej zwrotce nazwał ją „znakiem chwały wieczystej” Chrystusa, a później dodał jeszcze, że jest ona „sztandarem królewskim”, który dostrzegli pochodzący z Persji „gwiazd złotych czujni badacze”. Jest ona źródłem światła silniejszym od innych gwiazd i księżyca, tak że „sama na niebie panuje”. Widząc tak niezwykłe zjawisko, Mędrcy zadają sobie pytanie:
„Cóż to za wielki król? – mówią –
Gwiazdy na swojej ma służbie,
drży niebo, światłość, powietrze
w jednej dlań trudzą się drużbie”.

Na tak postawione pytanie w Hymnie pada następująca odpowiedź:
„Król to narodów jest wielki,
Król żydowskiego plemienia.
Abrahamowa nadzieja –
i jego na wieki nasienie”.

Odpowiedź ta zawiera w sobie treść proroctw starotestamentalnych i tytuł mesjański odnoszony w Nowym Testamencie do Jezusa z Nazaretu. O władzy Syna Człowieczego nad narodami możemy przeczytać na przykład w proroctwie zawartym w Księdze Daniela (7, 13-14). W Hymnie pojawiają się też aluzje do innych proroctw wskazujących na pochodzenie Mesjasza z królewskiego rodu Dawida, na przykład o „różdżce z pnia Jessego” (por. Iz 11, 1):
„Kwiat Dawidowy rozkwita
różdżka Jessego w zieleni!
Berłu się jego poddaje
okrąg radosny tej ziemi”.

Opisując pokłon Magów i złożenie darów, mirry, kadzidła i złota, Prudencjusz nadał swemu poetyckiemu wyznaniu formę apostrofy do Dziecięcia:
„Poznaj, o Dziecię, znamiona
mocy królewskiej i władzy –
Ojciec twój dolą potrójną
w tych oto darach cię darzy”.

Następnie Prudencjusz wyjaśnił, że kadzidło i złoto oznacza Króla i Boga, zaś mirra jest zapowiedzią złożenia Jezusa do grobu.

W dalszej części Hymnu poeta wprost odniósł się do proroctw wskazujących na królewską godność Mesjasza:
„O nim świadczyli i znaki
wieszcze dawali proroki:
Berło królestwa mu Ojciec
zda i sądowe wyroki”.

Według Prudencjusza królestwo Jezusa ogarnia morza, przestworza, całą ziemię aż po jej krańce, szczyty niebios i głębiny podziemi, co w ówczesnym sposobie wyrażania się oznacza właściwie cały wszechświat. Przesłanie płynące z proroctw i obecność Mędrców przeraziły Heroda, który nazwany został w hymnie tyranem. Nie chce on uwierzyć, że w Izraelu pojawił się „Król wielki”, który obejmie „tron Dawidowy”. Chcąc jednak pozbyć się „groźnego następcy”, nakazał rzeź chłopców urodzonych w Betlejem. Prudencjusz opisał ją w bardzo realistyczny sposób, nie unikając drastycznych obrazów przeżynanych gardziołek, drgania topionych ciał, mlecznych mózgów tryskających z rozbijanych o skały główek i wychodzących na wierzch oczu. Dzieci zamordowane na rozkaz Heroda spotka jednak nagroda w niebie, „palmy i wieńce” przed ołtarzem Pańskim.

Rzeź niewiniątek i ocalenie Jezusa skojarzył poeta z mordowaniem dzieci żydowskich przez faraona i uratowaniem Mojżesza (por. Wj 1, 22 – 2, 10). Zestawienie to zaowocowało też dostrzeżeniem analogii między wyprowadzeniem Żydów z niewoli egipskiej przez Mojżesza i wyprowadzeniem ludzi z niewoli grzechu przez Jezusa:
„Nas też poddanych grzechowi,
w błędu ginących niewoli
Wódz nasz, zraniwszy szatana,
z mroków śmiertelnych wyzwolił”.

Później Prudencjusz wskazał również na uniesione w górę ręce Mojżesza w bitwie z Amalekitami jako typ Krzyża, na którym rozpostarł swe ramiona Jezus, by dać ludziom zwycięstwo nad grzechem. Z kolei Jozue był dla poety typem Jezusa odnoszącego zwycięstwo i wprowadzającego swój lud do ziemi obiecanej, którą jest niebo. Według Prudencjusza, Magowie słusznie dostrzegli w Jezusie zapowiedzianego przez proroków Wodza, gdyż w czynach przodków sam Chrystus „jawił się z dali”. Odwołując się do przeszłości Izraela, Prudencjusz napisał o Jezusie:
„On Królem sędziów prastarych:
w nich plemię On Jakubowe
sądził i rządził. On Królem
dawnej świątyni i nowej”.

Jezusowi Królowi poddane są wszystkie pokolenia Izraelskie, spośród których z nazwy wymienia Efraima i Manassesa. Jego poddanymi są też poganie, „synowie wyrodni”, którzy dla chwały Chrystusa wyrzekają się swych bożków. Ma to być dla nich źródłem radości, dlatego w Hymnie pojawia się wezwanie:
„Cieszcie się ludy wszelakie!
Żyd, Grek, ze Scytą Rzymianin,
Trak z Persem i syn Egiptu:
Król jeden wszystkim hetmani!”

Szereg wyrażeń wskazujących w Hymnie Prudencjusza na królewską godność Jezusa Chrystusa zamyka ostatnia zwrotka, która wzywa wszystkich zbawionych do wychwalania Władcy, dzięki któremu nie muszą już obawiać się śmierci. Jest tu wyraźne nawiązanie do wcześniejszego stwierdzenia, że Jezus jest Wodzem, który zranił szatana i wyprowadził swych poddanych z „mroków śmiertelnych”. Ponadto w Hymnie na Święto Epifanii Jezus ukazany został jako Król, który berło królewskie i władzę sędziowską otrzymał od Ojca. Jezusowi Królowi podporządkowany jest wszechświat i czas. Jezus to także Król, który panuje nad narodami. Ta ostatnia prawda jest dla nas szczególnie istotna obecnie, gdy staramy się o wypełnienie zobowiązań wynikających z Intronizacji Jezusa Króla w Polsce. Niech refleksja nad Hymnem umocni naszą wiarę i napełni nowym zapałem niezbędnym do wykonania tego wielkiego dzieła.

Piotr Pikuła


Prudencjusz, Hymn na Święto Epifanii (Objawienia)
Cathemerinon XII: Hymnus Epifaniae (przeł. Mieczysław Bednarz SJ)
[w:] A. Bober, Światła ekumeny. Antologia patrystyczna, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1965, s. 561-567.

Wy, co Chrystusa szukacie,
w górę podnieście swe oczy,
bo tam znak chwały wieczystej
blask swój przed wami roztoczy.

Gwiazda ta koło słoneczne
światłem zwycięża swym błogim,
głosząc, że Bóg w ciele ludzkim
zstąpił na ziemskie rozłogi.

Nocom nie służy ta gwiazda,
w tropy nie idzie księżyca;
sama na niebie panuje,
dniom ich granice wytycza.

Gwiazd konstelacje północne
krążąc kołami tam w górze
zajść nie chcą, lecz często muszą
w ciemnej ukrywać się chmurze.

Ta gwiazda trwa nam na wieki,
w morzu się nigdy nie nurza;
blask się jej nigdy nie ściemnia,
choć miota chmur welon burza.

Sroga niech ginie kometa,
gwiazda, co parą Syriusza
żarzy się, niechaj przepada!
Moc Boża niech ją rozkrusza!

Z perskiej krainy, gdzie słońce
bramę swą ma, bardzo biegli
gwiazd złotych czujni badacze
sztandar królewski dostrzegli.

Oto zajaśniał, a inne
gwiazdy się przed nim ulękną,
zmierzyć się z nim nie odważą;
strach na Jutrzenkę padł piękną.

„Cóż to za wielki król? – mówią –
Gwiazdy na swojej ma służbie,
drży niebo, światłość, powietrze
w jednej dlań trudzą się drużbie.

„Znak oglądamy wspaniały;
końca nie zazna on wcale.
Wzniosły i starszy od nieba,
starszy niż chaos w swym szale.

„Król to narodów jest wielki,
Król żydowskiego plemienia.
Abrahamowa nadzieja –
i jego na wieki nasienie.

„Ojca wierzących ród wielki
w liczbie w gwiazdami zrównany,
choć syn jedynak w ofierze
złożon był Panu nad pany.

„Kwiat Dawidowy rozkwita
różdżka Jessego w zieleni!
Berłu się jego poddaje
okrąg radosny tej ziemi”.

Twarze ku górze podnieśli,
spieszne stawiają wraz kroki,
dążą za gwiazdą, co bruzdę
znaczy przez niebios obłoki.

Tam – kędy Dziecię pod dachem,
gwiazda swój promień zawiesza:
Głowa tu Zbawcy spoczywa –
Niechaj raduje się rzesza!

Gdy Go Magowie ujrzeli,
wschodnie podarki z ochotą
klęcząc podali Dziecinie:
Mirrę, kadzidło i złoto.

Poznaj, o Dziecię, znamiona
mocy królewskiej i władzy –
Ojciec twój dolą potrójną
w tych oto darach cię darzy.

Króla i Boga oznacza
z Saby kadzidło, błysk złota.
Mirra myśl naszą tam wiedzie,
gdzie grobu czeka cię grota.

W grobie tym za Bożą wolą
ciało w sen pada wiekowy;
potem je znów Bóg obudzi,
krusząc złej śmierci okowy.

Droższe mi Betlejem niźli
miast wielkich sława i śmiele
wyznam, że Dawca zbawienia
tu się narodził nam w ciele.

Tyś nam karmiło Dziedzica,
Syna Bożego, co z tchnienia
Ducha człowiekiem się stając
Bogiem jest wszego stworzenia.

O nim świadczyli i znaki
wieszcze dawali proroki:
Berło królestwa mu Ojciec
zda i sądowe wyroki.

Jego królestwo ogarnia
morza, przestworza i ziemi
krańce od wschodu po zachód,
niebios szczyt, głębię podziemi.

Porwał tyrana strach blady,
uszom swym prawie nie wierzy!
Król wielki jest w Izraelu,
Tron Dawidowy odzierży!

Prawie szalejąc zawoła:
„Groźny następca nadchodzi!
Kacie! Dobywaj oręża!
We krwi kołyska niech brodzi!

„Szukaj, zabijaj chłopięta!
Z nianiek ich ramion wyrywaj!
Piersi matczyne ogołoć!
Niech dzieci krwią miecz twój spływa!

„Wszystkie mi są podejrzane
w Betlejem niańki i matki.
Bacz, aby jakim podstępem
nie ocalały ich dziatki!”

Mieczów dobyli źli kaci.
Ciałka zrodzone niedawno
tną bez litości szaleńcy,
dusz pozbawiają i dławią!

Miejsca w członeczkach drobniuchnych
zbój próżno szuka, by szerszy
cios zadać, bo od gardziołka
większe narzędzie jest śmierci.

O barbarzyński widoku!
Główki rozbite o skały,
mózg mleczny tryska dokoła
oczy przez rany wyjrzały.

Ciałka drgające w głębinę
ciska okrutnik ze śmiechem.
Gardło maleńkie się krztusi,
woda w nim walczy z oddechem.

Witajcie, kwiaty męczeńskie!
Ledwie wam próg się wynurza
życia, a wróg Chrystusowy
niszczy was jak róże burza.

Pierwsza obiato Chrystusa!
Trzódko ofiarna w rozkwicie!
Palmą i wieńcem przed ołtarz
Pański się bawić spieszycie.

Na cóż się zdała ta zbrodnia?
Cóż ci pomogła, Herodzie?
Jeden z tej wielkiej żałoby
Chrystus bezpiecznie uchodzi.

Wpośród tych krwawych strumieni
Rówieśnik jeden ocalał –
Syn narodzony z Dziewicy.
Matki tonęły zaś w żalach.

Tak Faraona edyktów
uszedł głupoty i złości,
Mojżesz – narodu wybawca;
obraz Chrystusa on nosił.

Takie tam było złe prawo:
Matki, co w łonie nosiły,
na świat wydawszy musiały
owoc postradać swój miły.

Porwie ukradkiem położna
dziecię wbrew woli tyrana;
– żywi je z myślą o sławie,
która mu jest obiecana.

Wziął sobie świata Stworzyciel
dziecię to w służbę kapłańską –
jemu kamienne tablice
z wolą wyrytą dał Pańską.

Zali nie wolno Chrystusa
dojrzeć w Mojżesza postaci?
Z jarzma wyzwolił lud Boży –
Egipt trupami zapłacił.

Nas też poddanych grzechowi,
w błędu ginących niewoli
Wódz nasz, zraniwszy szatana,
z mroków śmiertelnych wyzwolił.

W przejściu przez Morze Czerwone
lud obmył, potem znów w wodzie
słodkiej Jordanu oczyścił,
słupem ognistym szedł w przedzie.

Wojsko toczyło bój z wrogiem:
On w górę podniósł – ramiona –
Krzyża figura. Amalek
Pobity – w krzyżu obrona.

Od Jozuego prawdziwszy
nasz Jezus; wśród wielu trudów
odniósł zwycięstwo i ziemię
dał obiecaną dla ludu.

W rzeki łożysko cofnione
wbił skał dwanaście, by trwały
przez wieki i apostołów
wszem wobec wciąż oznaczały.

Słusznie więc twierdzą Magowie,
że Judy Wodza zdołali
dojrzeć, bo w czynach swych przodków
sam Chrystus jawił się z dali.

On Królem sędziów prastarych:
w nich plemię On Jakubowe
sądził i rządził. On Królem
dawnej świątyni i nowej.

Jemu potomstwo Efrema
wraz z domem świętym Manasse
cześć daje, przed nim się korzy
braci pokoleń dwanaście.

Nawet synowie wyrodni,
w pogan obrzędy wierzący,
co bogów sobie okrutnych
w piecach odlali płonących,

Teraz dla chwały Chrystusa
rzucają ojców bałwany
czarne od dymu – z metalu,
głazu lub drzewa zdziałane.

Cieszcie się ludy wszelakie!
Żyd, Grek, ze Scytą Rzymianin,
Trak z Persem i syn Egiptu:
Król jeden wszystkim hetmani!

Chwalcie więc Władcę waszego
wszyscy zbawieni, zgubieni,
żywi i słabi, i martwi –
już śmierci nie bójmy się cieni!