Wolność dzieci Bożych

Wolność jest dla człowieka jedną z najważniejszych wartości. W ludzkiej naturze leży to, że każdy sam chce decydować o swoim własnym losie. Dzieje ludzkości pokazują, że wielu woli zginąć w walce o wolność, niż żyć w kajdanach. Jednak nie wszyscy z wyzwolonych potrafią godnie nieść brzemię zdobytej wolności. W podejmowanych przez nich decyzjach dają o sobie znać noszone wewnątrz duchowe pęta. Często przybierają one postać zniewolenia przez pożądliwość i wynikający z niej grzech. Dopiero zerwanie „kajdan zła”, o których mówi prorok Izajasz (58, 6), pozwala człowiekowi doświadczyć prawdziwej „wolności i chwały dzieci Bożych” (Rz 8, 21).

Nawet pobieżna obserwacja życia współczesnych ludzi pokazuje, że w dziedzinie wolności brak przymusu zewnętrznego to jeszcze nie wszystko. Jest coś znacznie głębszego i bardziej właściwego osobie ludzkiej – wolność wewnętrzna. Tylko człowiek wolny duchem może w pełni skorzystać z daru wolności od przymusu zewnętrznego. Wolność wewnętrzna pozwala zachować godność nawet w obliczu przemożnych ciemiężycieli, o czym świadczą chlubne przykłady bohaterów walczących o niepodległość i męczenników ginących za wiarę. Na myśl przychodzi mi tu bł. Stanisław Kostka Starowieyski (1895-1941), kapitan artylerii Wojska Polskiego, uczestnik wojny polsko-ukraińskiej (1918-1919) i polsko-bolszewickiej (1918-1920), kawaler Orderu Virtuti Militari, a jednocześnie zaangażowany katolik, który odznaczył się szczególnie na polu działalności społecznej i charytatywnej, za co w czasie II wojny światowej został aresztowany przez Gestapo. Pomimo okrucieństwa oprawców do końca pozostał wierny Bogu i Ojczyźnie, ponosząc śmierć męczeńską w niemieckim obozie koncentracyjnym Dachau.

Ludzie tacy jak bł. Stanisław Kostka Starowieyski pokazują nam, że wolność to możliwość wyboru wartości wyższych niż przyjemność, bogactwo czy nawet życie. Właśnie dlatego Kościół wskazuje na przykłady męczenników, by oczy wiernych zwrócić w kierunku wyższych rzeczy. Jan Paweł II wyraził tę myśl w encyklice Veritatis splendor: „Kościół ukazuje wiernym przykłady licznych świętych mężczyzn i kobiet, którzy głosili i bronili prawdę moralną aż do męczeństwa, albo woleli umrzeć niż popełnić choćby jeden grzech śmiertelny. Wyniósł ich do chwały ołtarzy, to znaczy kanonizował ich świadectwo i publicznie uznał za słuszne ich przekonanie, że miłość Boga każe bezwarunkowo przestrzegać Jego przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia” (91).

W tym samym dokumencie św. Jan Paweł II stwierdził: „W życiu moralnym objawia się i urzeczywistnia także królewska posługa chrześcijanina: im bardziej jest on posłuszny — z pomocą łaski — nowemu prawu Ducha Świętego, tym bardziej wzrasta w wolności, do której jest powołany poprzez posługę prawdy, miłości i sprawiedliwości” (VS 107). Nawiązując do Tradycji Kościoła Papież Polak wielokrotnie w swoim nauczaniu podejmował temat królewskiej posługi chrześcijan (łac. munus regale). Z powyższych słów wynika wyraźny związek między tą posługą a posłuszeństwem „nowemu prawu Ducha Świętego”. Można powiedzieć, że wolność chrześcijanina rośnie wprost proporcjonalnie do podporządkowania woli osoby prawu Bożemu. Im bardziej człowiek myśli i działa „po Bożemu”, tym bardziej zbliża się do prawdziwej – Bożej – wolności. Lub przeciwnie, im bardziej człowiek od Boga się oddala, tym bardziej popada w niewolę grzechu i coraz głębiej stacza się w piekło zniewolenia nałogami.

Pisząc o wolności osoby ludzkiej, św. Jan Paweł II powołał się na cytowane przez Sobór Watykański II słowa starotestamentalnego mędrca Syracydesa: „On na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania” (Syr 15, 14). Papież dostrzegł w tym prawdę o wolności człowieka, któremu dane jest uczestnictwo w Bożym panowaniu. Człowiek powołany jest przez swego Stwórcę do panowania nad sobą i powierzonym sobie światem. Wiemy jednak, że na skutek braku pełnego zaufania Bogu człowiek wielokrotnie podąża za głosem kusiciela i popada w niewolę zła. Nawet ci, którzy świadomie poszli za Chrystusem, narażeni są na zniewolenie przez grzech przedstawiany jako dobro w wyniku błędnych ujęć moralności. Żyjemy w czasach pluralizmu światopoglądowego, który przenika także do Kościoła, wywołując wielki zamęt. Łatwy dostęp do mediów sprawia, że wielu ludzi podejmuje się głoszenia swoich prywatnych interpretacji Ewangelii zamiast „zdrowej nauki” Kościoła. Warto podkreślić, że w Kościele jest miejsce na różnorodność w podejściu do niektórych spraw. Są jednak prawdy traktowane jako niezmienny fundament, a każdy wierzący powinien je znać i kierować się nimi w swoim codziennym życiu. Papież Jan Paweł II w Veritatis splendor stwierdził, że potrzeba dokonać „krytycznego rozeznania” różnych współczesnych interpretacji. Trzeba je skonfrontować z prawdą o Bogu, o świecie i człowieku, ponieważ „wolność jest zależna od prawdy” (VS 34).

Nauczając w ten sposób, św. Jan Paweł II nawiązał do słów Pana Jezusa: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 31-32). Słysząc tę wypowiedź, Żydzi zaoponowali, twierdząc, że nigdy nie byli poddani w niczyją niewolę. Wobec tego Pan Jezus dodał: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J 8, 34-36). Chrystus przez śmierć i zmartwychwstanie wyzwolił ludzkość z niewoli grzechu. W Nim Bóg objawił swój pełen miłości zbawczy zamysł, więc każdy, kto uzna Jezusa za swego Króla i będzie trwać w Jego nauce, osiągnie prawdziwą wolność w Bogu. „Dlatego naśladowanie Chrystusa jest pierwotnym i najgłębszym fundamentem chrześcijańskiej moralności” – podkreślił Papież (VS 19). Naśladowanie to „przylgnięcie do osoby samego Jezusa, uczestnictwo w Jego życiu i przeznaczeniu, udział w Jego dobrowolnym i pełnym miłości posłuszeństwie woli Ojca”.

Gdy człowiek na poważnie uznaje nad sobą Boga, swego Stwórcę, to logicznym tego następstwem będzie dla niego wypełnianie poznanej woli Boga. Objawił ją ludziom wcielony Syn Boży, Jezus Chrystus, który powołał do istnienia Kościół, by był przedłużeniem Jego zbawczej misji. W Kościele działa Duch Święty, który prowadzi go do „całej prawdy” (J 16, 13), także o tym, co jest dobre, a co złe, co należy czynić, a czego unikać. Autorytet Kościoła – jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego – wynika właśnie z jego zakorzenienia w misterium Trójjedynego Boga.

Kościół to ludzie żyjący tu i teraz, to wspólnota walcząca i pielgrzymująca, Królestwo Boże, którego blask w pełni objawi się w wieczności. I właśnie ten Kościół w osobie następcy św. Piotra przypomina, że „w każdej dziedzinie życia osobistego, rodzinnego, społecznego i politycznego moralność – oparta na prawdzie i w niej otwierająca się na autentyczną wolność – odgrywa niepowtarzalną, niezastąpioną i niezwykle doniosłą rolę, służąc nie tylko pojedynczej osobie i jej wzrastaniu ku dobru, ale także społeczeństwu i jego prawdziwemu rozwojowi” (VS 101). Im więcej ludzi w swej wolności zdecyduje się wypełniać wolę Boga, tym większe błogosławieństwo spłynie na rodziny, społeczności i narody. I choć Kościół daleki jest od jakiejkolwiek utopijnej wizji świata, to jednak obietnice Boże są wciąż aktualne:
Błogosławiony człowiek, który służy Panu
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach.
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi,
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych (Ps 112 (111), 1-2).

Piotr Pikuła