Nałóg grzechowy

„Gdy pierwsze występki unikną straszliwego wyroku Bożego, szuka się nowych rozkoszy; te zaś uwodzą coraz bardziej. Rozbudza się pożądanie, rozum popada w stan uśpienia, a nałóg zacieśnia pęta”. W taki sposób św. Bernarda z Clairvaux (1090-1153) w traktacie O stopniach pokory i pychy (XXI. 51. Pisma 2, WAM, Kraków 1991, s. 83-84) rozpoczął rozważania o nałogu grzechowym, który jest ostatnim z dwunastu poziomów pychy. U człowieka, który znalazł się na tym poziomie, umiera bojaźń Boża, a jej miejsce zajmuje pogarda.

Biały Opat człowieka ulegającego grzechowi nazywa nieszczęśnikiem, który „stacza się w przepaść zła”. Jest on niczym „więzień poddany zostaje tyranii występków”. Człowieka takiego pochłania „otchłań cielesnych pragnień”. Odrzucając pouczenia rozumu i bojaźni Bożej, popada w szaleństwo negacji Boga. Cechuje go hedonizm zaślepiający na niegodny człowieka sposób jego postępowania. Pożądanie tego, co przyjemne, staje się tak silne, że nic nie jest w stanie powstrzymać go od niegodziwości. Staje się ona przedmiotem jego rozmyślań, dążeń i czynów. Zło panuje nad nim bez reszty, co św. Bernard wyraża, powtarzając kilka razy wyraz „wszystko”: „wszystko, co mu przyjdzie na myśl, na usta, co mu wpadnie do rąk – wszystko to knuje, wszystko to czyni, wszystko to opowiada, złośliwiec, samochwalca, nikczemnik”. Konsekwencje takiego stanu duchowego człowieka są tragiczne: „bezbożnik, schodząc po tych samych stopniach, bezmyślnie zbliża się do śmierci, albowiem wskutek grzesznego nałogu traci panowanie rozumu i wędzidło strachu już go nie wstrzymuje”.

Przeciwieństwo takiego sposobu życia Doctor Mellifluus widzi w człowieku sprawiedliwym, który „przywykłszy do dobra, wspina się po wyliczonych stopniach z radością w sercu i zwycięsko zbliża się do żywota”. Chodzi tu o stopnie pokory znane z Reguły św. Benedykta. Według niego najpierw należy ćwiczyć się w bojaźni Bożej, pełnić wolę Bożą, okazywać posłuszeństwo przełożonemu, cierpliwie znosić trudności, wyznawać przełożonemu swoje winy, uznawać siebie za niegodnego i niższego od wszystkich oraz trzymać się reguły i przykładu starszych. Trzeba także zachowywać powściągliwość w mowie, powstrzymywać się od gwałtownych wybuchów śmiechu, mówić spokojnie, pokornie i z powagą, a w końcu okazywać pokorę całą swą postawą. Ci, którzy osiągnęli szczyt drabiny rozwoju wewnętrznego, „biegną bez przeszkód i trudności”.

Porównując ludzi sprawiedliwych z niegodziwymi, Biały Opat wylicza, że pierwsi z nich wstępują do życia, a przyciągani przez miłość są pełni zapału. Ich zmęczenie łagodzone jest przez żar serca, miłość najdoskonalsza łagodzi lęki, a prawda zapewnia im poczucie bezpieczeństwa. Z kolei ludzie grzeszni zstępują ku śmierci spychani w dół przez ciężar namiętności. Ich zmęczenie łagodzi głupota, ich lęki niweczy niegodziwość, a zaślepienie daje im poczucie bezpieczeństwa.

Pomiędzy tymi dwoma typami ludzi są jeszcze ci, którzy nie osiągnęli duchowej doskonałości. O takich, którzy „są w środku drogi”, św. Bernard pisze, że „trwają w niepokoju, doświadczają lęku; niekiedy dręczy ich strach przed potępieniem, to znów wracają stare nałogi, i tak szamocąc się, opadają ku dołowi albo wznoszą się ku wyżynom”.

W zakończeniu rozważań o stopniach pokory i pychy św. Bernard podejmuje sprawę modlitwy za „umarłych na duszy”. Nawiązując do słów z Pierwszego Listu św. Jana (5, 16), Biały Opat zaleca, by nie modlić się za takich ludzi, lecz ograniczyć się do cichych westchnień serca i ufności w bezgraniczne miłosierdzie Jezusa Chrystusa.

Wskazania przekazane wieki temu przez cysterskiego Opata mogą stanowić duchową strawę także dla współczesnych chrześcijan. Również w naszych czasach grozi nam uleganie pysze, która jako jeden z siedmiu grzechów głównych może oddalić nas od Boga. Jedynie trwanie w prawdziwej pokorze pozwala wiernym trwać w bojaźni Bożej i przestrzegać wyjaśnianych przez zwierzchników Kościoła prawd zawartych w Piśmie Świętym. Pycha ostatecznie prowadzi do zniewolenia w piekielnych szponach grzechu. Natomiast pokora daje prawdziwą wolność, którą swoim wiernym sługom wywalczył zwycięzca śmierci, piekła i szatana – Jezus Chrystus, nasz Król i Pan.

Piotr Pikuła