Eucharystia po królewsku

Sakrament Ołtarza zajmuje w życiu Kościoła kluczowe miejsce, ponieważ pod postaciami chleba i wina uobecnia Ciało i Krew Chrystusa. Pan Jezus przyobiecał, że ci, którzy będą spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew, będą mieli w sobie życie i zostaną wskrzeszeni w dniu ostatecznym. Dlatego też polecił swoim Apostołom, aby na Jego pamiątkę powtarzali misterium Ostatniej Wieczerzy. Następcy Apostołów czynią to po dzień dzisiejszy, a cały Kościół z wielką czcią przyjmuje i adoruje Najświętszy Sakrament. Wśród kadzielnego dymu, ze śpiewem uwielbienia na ustach, upadamy wszyscy wraz, by oddać hołd białej Hostii zamkniętej w monstrancji. Monstrancję zaś ustawiamy na specjalnym podwyższeniu, nie bez przyczyny nazwanym tronem, by po królewsku uczcić Pana Jezusa.

Nowy Testament zawiera cztery opisy ustanowienia Eucharystii. Św. Mateusz opowiedział o tym fakcie w następujących słowach: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego” (Mt 26, 26-29).

Katechizm Kościoła Katolickiego, odnosząc się do tego opisu, podkreśla eschatologiczny wymiar Eucharystii. Jest ona zadatkiem przyszłej chwały. Katechizm podkreśla: „Istotnie, przejście Jezusa do Ojca przez śmierć i zmartwychwstanie jest uprzedzane podczas Ostatniej Wieczerzy i celebrowane w Eucharystii, która wypełnia Paschę żydowską i uprzedza ostateczną Paschę Kościoła w chwale Królestwa” (KKK 1340). Dlatego też Kościół, celebrując Eucharystię, zmierza drogą krzyża „do niebieskiej uczty, gdzie wszyscy wybrani zasiądą przy stole Królestwa” (KKK 1344). Wobec tego, przypomina Katechizm, Kościół woła w swej modlitwie o przyjście Pana słowami, które rozbrzmiewają od wieków: „Maranatha!” (1 Kor 16, 22), „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22, 20).

Przychodzą tu na myśl słowa jednego z najstarszych, sięgającego czasów apostolskich, pism chrześcijańskich, Didache. Słowami „Marana tha. Amen” kończy się utrwalony w Didache tekst modlitwy dziękczynnej po spożyciu Eucharystii. Najpierw jednak czytamy: „Co do Eucharystii, składajcie dziękczynienie w taki oto sposób: Najpierw przy kielichu:
Dziękuję Ci, Ojcze Nasz,
Za świętą winorośl Dawida, sługi Twego,
Którą objawiłeś nam przez Jezusa, sługę Twego.
Tobie chwała na wieki!” (IX, 1-2).

W modlitwie tej pojawia się następująca prośba:
„Jak ten chleb łamany, rozrzucony po górach,
Został w jedno zebrany,
Tak niech Kościół Twój aż po najdalsze krańce ziemi
Zbierze się w jednym królestwie Twoim,
Bo Twoja jest chwała i moc przez Jezusa Chrystusa na wieki!” (IX, 4).

Podobny wydźwięk ma modlitwa dziękczynna po spożyciu Eucharystii (por. Didache, X, 5). Poza tymi fragmentami, które wyrażają prośbę o zjednoczenie rozproszonego Kościoła w Królestwie Bożym, w Didache znajduje się jeszcze adresowane do wiernych pouczenie, w którym podkreślona została królewska godność Boga: „W dniu Pana, w niedzielę, gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy, aby ofiara wasza była czysta. Niechaj nikt, kto ma jakiś spór ze swoim bratem, dopóki się nie pogodzą, nie bierze udziału w tym zgromadzeniu, aby nie została skalana wasza ofiara. Oto bowiem słowa Pana: „Na każdym miejscu i w każdym czasie składać mi będą ofiarę czystą, ponieważ jestem królem wielkim, mówi Pan, a imię moje budzi podziw między narodami” (XIV, 1-3). Słowa te od dwóch tysięcy lat nic nie straciły ze swej aktualności. My również, chcąc złożyć Wielkiemu Królowi czystą Ofiarę Eucharystyczną, powinniśmy najpierw oczyścić się z grzechów i pojednać z bliźnimi.

Nawiązując do wiary starożytnych chrześcijan, warto przywołać pewien fragment rozważań kard. Josepha Ratzingera: „Czytając teksty Ojców Kościoła, widzimy, w jakim duchu bojaźni Bożej przyjmowali oni Komunię św. Bardzo piękny tekst z IV w. odnajdujemy u Cyryla Jerozolimskiego. W swoich katechezach chrzcielnych opisuje, jak powinni się zachowywać przyjmujący Komunię św.: mają więc podejść, zrobić ze swoich rąk tron, czyli położyć prawą na lewą, tak by utworzyła tron dla Króla, a jednocześnie przedstawiała krzyż. Chodzi mu o ten symboliczny wyraz pełen piękna i głębi: ręce człowieka tworzą krzyż, będący tronem, ku któremu pochyla się Król” (Eucharystia. Bóg blisko nas, Kraków 2005, s. 77). Odnosząc się do tych słów, warto zaznaczyć, że kard. Ratzinger docenia znaczenie pochodzącej z czasów średniowiecza bardziej uniżonej postawy przyjmowanej podczas rozdawania Komunii św. Sądzę jednak, że warto odpowiedzieć sobie tutaj na pytanie: skoro tronem dla Jezusa Eucharystycznego mogą być dłonie przyjmującego, to czy nie daleko bardziej tronem dla Chrystusa powinno być serce?

Gdy rozmyślam nad tym momentem, nad chwilą spotkania z Chrystusem obecnym w Najświętszej Hostii, przypominają mi się słowa zanotowane w Dzienniczku przez św. s. Faustynę: „Dziś przygotowuję się na przyjście Króla. Cóż ja jestem, a cóż Ty, o Panie, Królu chwały – chwały nieśmiertelnej. O serce moje, czy ty zdajesz sobie z tego sprawę, kto dziś przychodzi do ciebie? – Tak, wiem o tym, ale dziwnie pojąć tego nie mogę. O, ale gdyby to tylko król, ale to Król królów, Pan panujących. Przed Nim drży wszelka potęga i władza. On dziś przychodzi do mojego serca. Jednak słyszę, że się zbliża, wychodzę na Jego spotkanie i zapraszam. Kiedy wszedł do mieszkania serca mego, dusza moja przejęła się tak wielkim uszanowaniem, że z przerażenia zemdlała, upadając do Jego stóp. Jezus podaje jej swą dłoń i pozwala łaskawie zasiąść obok siebie. Uspokaja ją: Widzisz, opuściłem tron nieba, aby się z tobą połączyć. To, co widzisz, jest rąbek dopiero, a już dusza twoja omdlewa z miłości, lecz jak się serce twoje zdumieje, gdy mnie ujrzysz w całej chwale! Lecz chcę ci powiedzieć, że to życie wiekuiste musi się już tu na ziemi zapoczątkować przez Komunię św. Każda Komunia św. czyni cię zdolniejszą do obcowania przez całą wieczność z Bogiem. A więc, Królu mój, o nic Cię nie proszę, choć wiem, że wszystko mi dać możesz. Proszę Cię tylko o jedno: zostań Królem na wieki mojego serca, to mi wystarcza” (Dzienniczek, 1810-1811).

Podobnych myśli w Dzienniczku znajdziemy jeszcze wiele. Przez jakiś czas zastanawiałem się nawet, czy nie poświęcić im całego artykułu. Zdecydowałem jednak, że lepsza będzie droga od Pisma Świętego, przez Katechizm, trochę teologii starożytnej i trochę współczesnej, by na koniec słowami prostej zakonnicy ukazać ten ważny aspekt Eucharystii: jest w niej obecny sam Jezus Chrystus, więc przyjmować ją trzeba po królewsku.

Piotr Pikuła