Znak miłości – świadectwo
Najważniejszy znak naszej wiary, Krzyż, nabrał dla mnie nowego znaczenia 17 grudnia 2008 roku. Był to dzień narodzin naszej pierwszej córeczki Joanny. Był to dzień jej narodzin i dla nas i dla Nieba. Asia była bardzo chora, o czym dowiedzieliśmy się w trzecim miesiącu ciąży. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. Wówczas zrozumiałam, że czas, kiedy noszę ją pod moim sercem, jest najpewniej jedynym, gdy możemy z nią być.
Asia sprawiła, że nauczyłam się czerpać radość z każdej chwili, jaką z nią spędziłam, jej każdy ruch, każde słowo, które do niej mówiliśmy, to wszystko było jak drogocenny skarb. Wiedzieliśmy, że uczestniczy wraz z nami w modlitwie i już w ciąży zawsze na koniec modlitwy błogosławiliśmy ją znakiem Krzyża. Modliłam się, by choć przez chwilę została z nami po porodzie. Poprosiłam lekarza, by ochrzcił córeczkę. Gdy po raz pierwszy trzymałam ją w ramionach na jej czole zrobiłam znak Krzyża. Jej życie trwało kilka chwil. Wiem, że jedyny gest, jedyna pieszczota, jaką mogła poczuć ode mnie to właśnie znak Krzyża. W 2008 roku, to 17 grudnia miało miejsce w moim sercu Boże Narodzenie, które zarazem przybliżyło mi tajemnicę Golgoty.
Pewna lekarka zapytała mnie w kilka miesięcy po porodzie Asi, dlaczego nie zdecydowaliśmy się na aborcję, bo przecież polskie prawo w sytuacji ciężkich chorób nienarodzonego dziecka zezwala na usunięcie ciąży. Aborcja była dla mnie czymś tak absurdalnym, że szukając argumentów, postanowiłam powiedzieć o tym najważniejszym, jedynym. Nigdy nie myślałam o aborcji, ponieważ kochałam i kocham moje dziecko. Miłość, jedyny argument, który zawiera wszystkie. Pragnienie dobra drugiej osoby, nie oczekując niczego w zamian, do takiej miłości próbujemy dojrzeć, patrząc właśnie na Krzyż.
Krzyż wskazuje perspektywę Zmartwychwstania i tak jak wiem, że Asia żyje przed tronem Boga, tak wiem, że nadejdzie dzień, gdy znowu ją przytulę. To obraz Matki Bożej wiernie stojącej pod Krzyżem i obraz tej samej wziętej do nieba, daje nadzieję. Wcześniej, zanim Asia pojawiła się w naszym życiu, najpewniej także napisałabym słowa, że Krzyż jest znakiem Wiary, Nadziei i Miłości, dziś jednak czuję, jak słowa te wyryte są w moim sercu.
Prawie dwa lata po narodzinach Asi na świat przyszły nasze córeczki Wiktoria i Weronika. Są dla nas wielką radością. Wcześniej w naszej rodzinie nigdy nie pojawiła się choroba, jaką miała Asia, ale również nie pojawiły się bliźnięta. W listopadzie 2012 roku na świat przyszedł nasz syn Marek. I choć niektórzy mówią, że Pan Bóg nam wynagrodził, to my tak tego nie rozumiemy. Dla nas każde z dzieci jest niepowtarzalnym, drogocennym darem. Z mężem postanowiliśmy, że w święta i ważne uroczystości rodzinne będziemy zapalać świecę, której płomień ma symbolizować naszą pamięć o Asi. Wiemy, że ona o nas pamięta i prosimy naszą malutką mieszkankę Nieba o wstawiennictwo za nami. Prosimy też za wszystkie polskie rodziny, by każde poczęte dziecko zostało przyjęte z miłością, której przykład płynie z Krzyża.
Maria Pikuła