Uprzejma i bezinteresowna
Pismo Święte stwierdza, że miłość „nie jest bezwstydna” i „nie szuka swego” (1 Kor 13, 5). Zaczerpnięte z Hymnu o miłości określenia nie zawsze są dla nas od razu jasne i zrozumiałe. Wymagają one głębszej refleksji, by właściwie można je było zastosować w praktyce codziennego życia małżeńskiego i rodzinnego. Takie rozważania, które mogą pomóc w zrozumieniu hymnu św. Pawła, znajdują się w Adhortacji Apostolskiej Amoris laetitia papieża Franciszka. Dokument ten został opublikowany w 2016 roku, natomiast obecnie obchodzimy w Kościele Rok Rodziny “Amoris Laetitia”, w związku z czym mamy dodatkową motywację, by uważniej wczytywać się w nauczanie papieża.
Podczas pierwszej lektury Amoris laetitia zaniepokoiło mnie, że w papieskich rozważaniach Hymnu o miłości zabrakło punktu poświęconego słowom „nie jest bezwstydna”. Dopiero porównując punkt po punkcie treść adhortacji z określeniami zawartymi w hymnie zauważyłem, że wyrażeniu zaczerpniętemu z Biblii Tysiąclecia odpowiada fragment dokumentu zatytułowany Uprzejmość. Na szczęście papież Franciszek wskazał, że chodzi mu o greckie słowo „aschemonei”, które rzeczywiście pojawia się w tym fragmencie 1 Listu do Koryntian. Według definicji słownikowej oznacza ono „zachowywać się niedostojnie” lub „nieprzystojnie”. Papież Franciszek zaznaczył, że ten grecki wyraz oznacza, że „miłość nie działa brutalnie, nie działa w sposób niegrzeczny, nie traktuje szorstko” (AL 99). Miłość wyrażać się powinna w sympatycznym sposobie bycia. Gesty i słowa człowieka, który kocha, nie powinny być ani sztywne, ani grubiańskie. Miłość unika tego, co mogłoby ranić innych. Papież podkreślił również znaczenie uprzejmość i wrażliwości na innych. Wymaga to od człowieka kształtowania w sobie także wyczucia, co i kiedy powiedzieć, a kiedy milczeć. „Bycie miłym – stwierdził Franciszek – nie jest stylem, który chrześcijanin może wybrać lub odrzucić”. Dla ludzi wierzących bycie miłym wobec innych powinno być po prostu czymś naturalnym. Miłość wymaga również „delikatności postępowania w sposób nieinwazyjny”, dzięki czemu odnawia się zaufanie i szacunek. Miłość przejawia się w poszanowaniu wolności drugiego człowieka i zdolności czekania na jego decyzję.
Czytając pouczenie o tym, by nie być brutalnym i szorstkim, przypomniałem sobie słowa św. Pawła z Listu do Kolosan, które w dosłownym tłumaczeniu brzmią: „Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie gorzcy względem nich” (Kol 3, 19). Wynika z tego, że mąż nie może napełniać serca żony goryczą, ani wyciskać gorzkich łez żalu lub rozczarowania, ale powinien być wobec niej słodki. W poetycki sposób wyraziła to Oblubienica z biblijnej Pieśni nad pieśniami: „Jak jabłoń wśród drzew leśnych, tak ukochany mój wśród młodzieńców. W upragnionym jego cieniu usiadłam, a owoc jego słodki memu podniebieniu” (2, 3). Mąż ma być dla swojej żony jako drzewo owocowe, w cieniu którego może się schronić przed upałem, pod którym może znaleźć wytchnienie oraz nasycić się miłością i nabrać sił. Oczywiście dobrze by było, gdyby żona potrafiła się odwzajemnić, jednak prawdziwa miłość potrafi zdobyć się na bezinteresowność.
Papież Franciszek zaznaczył, że właściwe usposobienie do spotkania z drugim człowiekiem wymaga skierowania na niego uprzejmego spojrzenia. Należy wystrzegać się podkreślania cudzych wad i błędów, w czym może ujawniać się próba zrekompensowania własnych kompleksów. „Uprzejme spojrzenie – wyjaśnił papież – pozwala nam nie zatrzymywać się zbytnio na ograniczeniach drugiego, a w ten sposób możemy go tolerować oraz zjednoczyć we wspólnym projekcie, pomimo że jesteśmy różni. Uprzejma miłość tworzy więzi, pielęgnuje relacje, tworzy nowe sieci integracji, buduje silne więzi społeczne” (AL 100). W takiej postawie wobec innych miłość chroni samą siebie przez umacnianie poczucia przynależności. Bez niego gaśnie zdolność do poświęcenia się dla innych i ludzie zaczynają szukać jedynie własnego komfortu. Wówczas zaczynają się ujawniać postawy aspołeczne, takie jak uznawanie innych jedynie za środek do zaspokojenia własnych potrzeb. Osoba aspołeczna jest przekonana, że inni mają obowiązek spełniać jej oczekiwania. Z kolei w relacjach opartych wyłącznie na obowiązku zaczyna brakować miejsca na uprzejmość. Papież zachęcił, by unikać słów, „które poniżają, zasmucają, drażnią, gardzą”. Dodał również, że ten, kto kocha, „jest zdolny, by powiedzieć słowa otuchy, które koją, umacniają, dają pociechę, które pobudzają”. Franciszek przywołał też dla przykładu kilka wypowiedzi Pana Jezusa: „Ufaj, synu!” (Mt 9, 2); „Wielka jest twoja wiara!” (Mt 15, 28); „Wstań!” (Mk 5, 41); „Idź w pokoju!” (Łk 7, 50); „Nie bójcie się!” (Mt 14, 27). „W rodzinie – stwierdził Franciszek – musimy nauczyć się tego uprzejmego języka Jezusa”. Będzie wspaniale, jeśli na stałe zagości on w naszych domach by towarzyszyć naszemu życiu rodzinnemu na co dzień, nie tylko od święta lub gdy czegoś potrzebujemy, ale tak po prostu, zwyczajnie i bezinteresownie.
Omawiany fragment hymnu św. Pawła stwierdza, że miłość „nie szuka swego”, w domyśle można dodać: swego bogactwa, swego pożytku, swego komfortu, czy swego „ego”. Papież wyjaśnił to poprzez stwierdzenie, że miłość „nie szuka własnych interesów” i dodał, że ta myśl zawiera się również w zdaniu: „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2, 4). Chcąc kochać innych, trzeba kochać samego siebie, jednak w świetle Bożego Objawienia miłość samego siebie nie jest ani pierwsza, ani szlachetniejsza wobec daru z siebie dla innych. Miłość do samego siebie jest warunkiem psychologicznym, ponieważ człowiek, który nie potrafi kochać siebie, może mieć trudności w okazywaniu miłości innym. Niemniej jednak miłość bardziej przejawia się w chęci miłowania, niż byciu miłowanym. Jak przykład Franciszek wskazał matki, które bardziej starają się kochać, niż otrzymywać przejawy miłości. Warto jednak dodać, że również w miłości małżeńskiej możliwa jest, a nawet wskazana, gotowość okazywania miłości w sposób bezinteresowny. Relacje małżeńskie i rodzinne nie powinny opierać się wyłącznie na sprawiedliwości. Warto, by ożywiała je zdolność ofiarowania swego czasu i wysiłku zupełnie za darmo. Poruszając ten temat, papież przywołał słowa Pana Jezusa, który wzywa swoich uczniów do okazywania miłości nawet nieprzyjaciołom: „czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając” (Łk 6, 35). Jeśli chrześcijanin ma tak kochać nawet swoich wrogów, to tym bardziej powinien taką miłość okazywać wobec najbliższych.
Doświadczenie pokazuje, że to wszystko nie jest wcale takie proste. Z perspektywy psychologicznej wiadomo nie od dziś, że złamanie reguły wzajemności zazwyczaj wywołuje negatywne reakcje emocjonalne i skłonności do wyrównywania rachunków. Co można zrobić, by ochronić się przed popadnięciem w wyrachowanie? Mi pomagają w tym motywujące przykłady ludzi, którzy przy różnych okazjach udzielili mi wsparcia, nie oczekując nic w zamian. Pomaga mi w tym również rozważanie słów wypowiedzianych przez Pana Jezusa w kontekście zbliżającej się męki: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). Rozmyślam o tym, wpatrując się w Hostię lub w Krzyż, i uczę się miłości od najlepszego Nauczyciela.
Piotr Pikuła