Uchodźców w dom przyjąć?
Ostatnio świat wiele uwagi poświęca tematowi ściśle wiążącemu się z jednym z chrześcijańskich uczynków miłosierdzia: podróżnych w dom przyjąć. Znana nam z Nowego Testamentu perykopa o Sądzie Ostatecznym ukazuje Jezusa Króla nagradzającego życiem wiecznym błogosławionych, którzy przyjęli Go jako przybysza, a na wieczną karę skazującego przeklętych, którzy Go nie przyjęli (Mt 25, 35.43). Pismo Święte stawia sprawę jasno i bardzo poważnie. Czy zatem posłuszeństwo Panu Jezusowi w zakresie uczynków miłosierdzia skazuje chrześcijańskie kraje Europy na islamizację?
W świetle Pisma Świętego okazuje się, że nie jest to konieczne. Zacznijmy od Syracydesa. W rozważaniach biblijnego Mędrca pojawia się krótka refleksja nad przykrym losem przybysza: Bądź zadowolony, czy masz mało czy dużo, a nie posłyszysz wymówek, że jesteś przybyszem. Przykre to życie chodzić od domu do domu, a tam, gdzie mieszkasz jako obcy, ust nie otworzysz. Choć przyjmiesz kogoś do stołu i dasz pić, bez otrzymania podzięki posłyszysz przykre słowa: «Chodź, przybyszu, przygotuj stół, a jeśli co masz w ręku, nakarm mnie! Przybyszu, zrób miejsce godniejszemu, brat w gościnę przybył do mnie, potrzebuję mieszkania» (Syr 29, 23-27). W tekście greckim pojawia się tu rzeczowni paroikos – obcy, cudzoziemiec, przybysz, wygnaniec. Syracydes nie zwraca się do swoich uczniów z wezwaniem, by przyjmowali obcych, przestrzega ich jedynie, by starali się uniknąć życia na wygnaniu. Dlatego wymienia upokorzenia, jakie spotykają człowieka na obczyźnie. Lepiej mieć mało, ale pozostawać u siebie, niż słuchać wymówek i doświadczać poniżenia. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Syracydes nie wzywa do złego traktowania obcych, jednak jako uważny obserwator ludzkich spraw, wzbogacony także o doświadczenie podróży (por. Syr 51, 13), z realizmem ukazuje położenie cudzoziemca.
Zupełnie inaczej do tego problemu podchodzi Księga Kapłańska. Zacznę od fragmentu, który ma decydujące znaczenie dla określenia statusu przybyszów: Jeżeli w waszym kraju osiedli się przybysz, nie będziecie go uciskać. Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej. Ja jestem Pan, Bóg wasz! (Kpł 19, 33-34). Można chyba śmiało powiedzieć, że Księga Kapłańska stawia nam bardzo wysoko poprzeczkę. Zresztą nie tylko w tej kwestii. To właśnie w tej księdze znajdują się słowa wzywające nas do doskonałości na miarę samego Boga: Bądźcie świętymi, bo ja jestem święty (Kpł 11, 44). Do doskonałości na miarę Ojca niebieskiego wzywał nas również Pan Jezus, gdy w kazaniu na górze zachęcał do miłości nieprzyjaciół (Mt 5, 43-48). W tym duchu więc powinniśmy odrzucić ucisk wobec przybyszów i zdobyć się wobec nich na miłość. Mają być traktowani jak obywatele. Ze względu na trudność ich położenia, Izraelici mieli też obowiązek okazywać im miłosierdzie. Księga Kapłańska dwukrotnie nakazuje, by podczas żniw i winobrania pozostawić na polu coś dla ubogich i przybyszów (Kpł 19, 9-10; 23, 22).
Uznanie cudzoziemców za godnych miłości i traktowania na równi z innymi obywatelami skutkowało zrównaniem ich względem obowiązującego prawa: Jednakowo będziesz sądzić i przybyszów, i tubylców (Kpł 24, 22). To akurat sformułowanie pojawia się w podsumowaniu zasad odnoszących się do przemocy fizycznej i zabójstwa. Ale prawo ludu wybranego obowiązywało przybyszów w każdej dziedzinie. Szczegółowo Księga Kapłańska wspomina o tym przy okazji omówienia zasad odnoszących się do postu związanego z Dniem Przebłagania (Kpł 16, 29), składaniem ofiar (Kpł 17, 8-9), zakazem spożywania krwi (Kpł 17, 12-13), zakazem spożywania padliny (Kpł 17, 15-16), przestrzeganiem zasad regulujących pożycie małżeńskie i inne zachowania seksualne (Kpł 18, 26) oraz zakazem bałwochwalstwa (Kpł 20, 2). Wszyscy wiemy, że zwłaszcza co do dwóch ostatnich punktów prawo Pięcioksięgu było bardzo surowe, nakazując karanie wykroczeń ukamienowaniem. Kara ta groziła zarówno Izraelicie, jak i przybyszowi.
W świetle przywołanych powyżej fragmentów Pisma Świętego widać wyraźnie, jak człowiek kierujący się w swoim życiu Słowem Bożym powinien postrzegać współczesny problem z uchodźcami. Z jednej strony powinniśmy zdobyć się na postawę miłosierdzia, z drugiej jednak strony stanowczo wymagać poszanowania dla naszej wiary i obowiązującego u nas prawa. Ten zaś, kto naszą wiarę i prawa ma w pogardzie, nie jest przybyszem, tylko najeźdźcą. Ale o traktowaniu najeźdźców napiszę może innym razem.
Piotr Pikuła