Miłość totalna jest
Paweł Apostoł naucza, że miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 7-8). W nawiązaniu do tych słów papież Franciszek stwierdził, że te cztery wyrażenia zawierające słowo „wszystko” podkreślają pewną totalność miłości oraz jej zdolność do stawienia czoła wszystkim stającym przed nią zagrożeniom. Papież poruszył ten temat w wydanej w 2016 roku Adhortacji apostolskiej Amoris laetitia (por. 111). Tytuł tego dokumentu podkreśla radość, którą miłość wnosi w życie rodzinne. Chcąc zachęcić nas do pochylenia się nad tym tematem, papież ogłosił Rok Rodziny Amoris laetitia, który obecnie obchodzimy w Kościele. Wśród wielu ważnych spraw, które zajmują nas na co dzień, warto znaleźć chwilę na przemyślenie tego, co chce nam przekazać następca św. Piotra.
Wszystko znosi
Papież Franciszek zauważył, że odnoszące się do miłości wyrażenie „wszystko znosi” (panta stegei) wskazuje na problemy związane z używaniem języka. Zachęca ono do przemilczenia negatywnych stron drugiej osoby, powstrzymania się od osądzania i potępiania. Papież przestrzegł również przed wypowiadaniem oszczerstw i niszczeniem dobrego obrazu drugiego człowieka. Podkreślił też, że czasem takie zachowania są sposobem na umocnienie naszego własnego wizerunku lub próbą rozładowania osobistych urazów i zazdrości. Wywołują jednak szkody, które mogą być bardzo trudne do naprawienia (por. AL 112). W tym kontekście Franciszek stwierdził, że „miłość troszczy się o obraz drugiej osoby, z delikatnością prowadzącą nawet do zachowania dobrego imienia nieprzyjaciół. Broniąc prawa Bożego, nie można nigdy zapominać o tym wymogu miłości” (AL 112).
W praktyce życia małżeńskiego i rodzinnego to wyrażenie z Hymnu o miłości będzie przejawiało się w dobrym mówieniu o sobie nawzajem. Realizm, który każe nam widzieć cudze wady, wymaga też dostrzegania zalet. Papież zauważył, że wszyscy jesteśmy mieszaniną światła i cienia, a ludzka miłość jest niedoskonała: „Jest rzeczywista, ale ograniczona i doczesna” (AL 113). Miłość przyjmuje drugą osobę z jej słabościami, na które potrafi spuścić zasłonę milczenia.
Wszystkiemu wierzy
Komentując zawarte w Hymnie o miłości wyrażenie „wszystkiemu wierzy” (panta pisteuei), papież Franciszek zwrócił uwagę na kontekst, z którego wynika, że nie wskazuje ono na wiarę w sensie teologicznym, ale na zwykłe zaufanie. Nie chodzi tu jednak o samo wyzbycie się podejrzliwości wobec drugiego człowieka, ale o podstawowe zaufanie rozpoznające „światło rozpalone przez Boga, które ukrywa się za ciemnością” (AL 114).
Omawiając tę kwestię, papież zauważył, że zaufanie we wzajemnych relacjach małżeńskich i rodzinnych umożliwia relację wolności: „Miłość żywi zaufanie, pozostawia wolność, wyrzeka się kontrolowania wszystkiego, posiadania, dominacji” (AL 115). Chodzi tu zatem o pozostawienie sobie wzajemnie obszarów autonomii. Doświadczenie – zarówno to osobiste, jak i to wynikające z pracy w poradni życia rodzinnego – pokazuje, że jest to dość skomplikowane zagadnienie. Rozpatrujemy je w kontekście jedności małżeńskiej, która powinna obejmować całość życia małżonków w ramach „obopólnego całkowitego daru” (KKK 1644). Jedność i miłość w małżeństwie mają więc pierwszeństwo przed autonomią. Wolność powinna być przeżywana we wzajemnym dialogu. Nie mogę ot tak sobie w imię własnej autonomii zająć się swoimi sprawami, zostawiając dom i dzieci na głowie żony. Mogę realizować swoje pasje, jednak w granicach wyznaczonych przez miłość do najbliższych. A granice te najlepiej wyznaczać sobie razem w ramach życzliwego dialogu. Wydaje mi się, że jest to szczególnie trudne dla mężczyzn, którzy często szukają dodatkowego spełnienia poza domem. Niezbędne jest tu uporządkowanie hierarchii wartości: żona i dzieci są ważniejsze od naszych pasji czy zainteresowań.
Omawiając sprawę zaufania, papież dodał, że „umożliwia ona szczerość i przejrzystość, ponieważ kiedy ktoś wie, że inni jemu ufają i doceniają jego podstawową dobroć, to wówczas ukazuje się takim, jakim jest, bez ukrywania” (AL 115).
We wszystkim pokłada nadzieję
Kolejne wyrażenie Hymnu o miłości, które omówił papież Franciszek, podkreśla doniosłą rolę nadziei (panta elpizei). Miłość nie lęka się przyszłości. Nikt z ludzi nie zna przyszłości, a to, co nieznane, często budzi w nas lęk. Nadzieja pozwala nam go przezwyciężyć i iść przed siebie z podniesionym czołem. Wiadomo, że nie zawsze wszystko będzie się dobrze układać. Czasem pojawią się trudności, z którymi będzie trzeba się zmierzyć. Być może trudności te wywoła ukochana osoba. Nadzieja jednak pozwala spodziewać się wyjścia z kryzysu.
W tym kontekście papież dodał też zachętę do zaakceptowania sytuacji, że nie wszystko w życiu wypadnie tak, jakbyśmy chcieli. Dlatego trzeba umacniać w sobie wiarę, że Bóg ma moc wyprowadzić dobro także ze zła, którego sami nie potrafimy przezwyciężyć. Chrześcijańska nadzieja pozwala nam uświadomić sobie, że wszyscy osiągniemy doskonałość w wieczności, gdzie doświadczymy całkowitego przekształcenia dzięki Chrystusowi. „Pozwala nam to także pośród udręk tej ziemi patrzeć na tę osobę z podziwem, spojrzeniem nadprzyrodzonym, w świetle nadziei, i oczekiwać owej pełni, jaką pewnego dnia otrzyma w królestwie niebieskim, pomimo że teraz nie można jej dostrzec” (AL 117).
Wszystko przetrzyma
Ostatnie z czterech omawianych tu wyrażeń – „wszystko przetrzyma” (panta hypomenei) – wskazuje na zdolność miłości do znoszenia wszelkich przeciwności z pozytywnym nastawieniem. Miłość zachowuje wytrwałość w nieprzyjaznym środowisku i jest zdolna do pokonywania wszelkich wyzwań. Bardzo podoba mi się stwierdzenie papieża Franciszka, że miłość „ukazuje pewną dozę upartego heroizmu, siły wobec wszelkich nurtów negatywnych, opcję na rzecz dobra, której nic nie może zniszczyć” (AL 118). Jest to miłość mimo wszystko. Ujawnia się ona w obliczu poważnych trudności, które czasami stawia przed nami życie. Papież zachęca do tego, by życiu rodzinnym pielęgnować „siłę miłości, która pomaga zwalczać zagrażające jej zło” (AL 119). Jak to zrobić? Od starożytności wiadomo, że słowa uczą, ale przykłady pociągają. Dlatego wydaje mi się, że warto sięgać po inspirujące wzory heroicznej miłości małżeńskiej i rodzinnej. Mogą to być ludzie wyniesieni na ołtarze, jak również nasi bliscy lub znajomi, którzy w trudnej sytuacji życiowej zachowali się jak trzeba. Warto też mówić o nich swoim dzieciom i w ten sposób formować ich sumienia, by w przyszłości też potrafiły stanąć na wysokości zadania.
Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję i wszystko przetrzyma. Miłość ogarnia i przenika wszystko. Miłość totalna jest. Dodaje sił do postawienia tamy złu, które chce zatopić to, co dobre i piękne. Miłość motywuje do stawienia czoła przeciwnościom i uczy chodzić po wodzie niepewnej codzienności. Napełnia prostą radością z bycia razem, z życia w małżeństwie i rodzinie, które – choć naznaczone naszą ludzką ułomnością – pozwala poczuć przedsmak wiecznego szczęścia w jedności z Bogiem.
Piotr Pikuła