Co było na początku?
Już sam fakt, że Scott Hahn był protestanckim pastorem, który wskutek duchowej wędrówki trafił do Kościoła rzymskokatolickiego, mógłby być dla kogoś zachętą do przeczytania jego książki. Jednak ktoś, kto szukałby w niej pasjonującej polemiki, przeżyje rozczarowanie. Książka jest raczej owocem medytacji nad tajemnicą Trójjedynego. Jest owocem medytacji zakorzenionej w egzystencjalnym doświadczeniu miłości małżeńskiej i rodzinnej. Świadczy o tym sam tytuł: „Na początku jest miłość. Odnaleźć swoją rodzinę w Kościele i w Trójcy Świętej” (eSPe, Kraków 2012).
Zamieszczone w pierwszym rozdziale opowiadanie o początkach miłości autora do Kimberly Kirk, jego późniejszej żony, wcale nie zapowiada, w jak poważne problemy dogmatyczne wprowadza czytelnika. Doświadczenie egzystencjalne, i to nie jakieś odległe, zaobserwowane z bezpiecznego dystansu, lecz osobiste przeżycie zakochania, małżeństwa, porodu, rodzicielstwa, stanowi punkt wyjścia rozważań autora. Swoje doświadczenie odnosi on do biblijnego opowiadania o Adamie. Biblia stanowi dla niego wciąż żywe źródło Bożej mądrości, która pozwala lepiej zrozumieć osobiste doświadczenie. Myślę, że najlepiej zilustruje to fragment kończący pierwszy rozdział, który zarazem wprowadza czytelnika w tematykę kolejnych: „To życie, które stworzyliśmy wspólnie z Bogiem, a które ona wydała na świat, mogłem teraz oglądać i dotykać rękami. W intymną jedność naszego domu wkroczyła trzecia osoba. Dla mnie, dla nas obojga, był to początek czegoś nowego. Bóg wziął dwa promienne spojrzenia oblubieńców i przekierował je, lecz nie stały się przez to mniej promienne i mniej pełne miłości. Teraz było nas już troje w szczęśliwym domu, a miłość prowadziła nas ku domowi jeszcze szczęśliwszemu” (s. 19).
Osobiste doświadczenie odniesione do kontekstu biblijnego prowadzi autora do znanego w starożytności modelu rodziny powierniczej. Odnosząc się do poglądów Carla C. Zimmermana zawartych w książce „Rodzina i cywilizacja”, Hahn zauważa, że rodzina powiernicza rozumie samą siebie w kategoriach religijnych i „obejmuje wszystkich swoich członków, należących do pokoleń zarówno przeszłych, przyszłych, jak i teraźniejszych” (s. 26). W rodzinie powierniczej potomstwo jest darem Boga i przedłużeniem rodu. Ojciec jest tutaj patriarchą, królem-kapłanem, który służy zarówno przodkom jak i potomkom. Charakterystyczne jest także to, że w rodzinie powierniczej niemoralne zachowania seksualne to nie sprawa prywatna czy styl życia, lecz przestępstwo wymierzone w rodzinę. Godnym głębszego rozważenia jest zauważalny w starożytnych cywilizacjach proces przekształcania się rodziny powierniczej w domową, domowej w zatomizowaną. Zatomizowany model rodziny cechuje się przeakcentowaniem indywidualnych potrzeb jednostki, które prowadzą do zwiększonej ilości rozwodów, demoralizacji seksualnej, kryzysu demograficznego i ostatecznie do upadku cywilizacji.
Od modelu rodziny powierniczej Hahn przechodzi do opisu pierwszej rewolucji chrześcijańskiej, która jego zdaniem polegała na używaniu przez Jezusa „języka rodziny”. Relacje między Bogiem a ludźmi oraz więzi spajające Kościół Jezus opisywał za pomocą terminologii znanej z życia rodzinnego. Było to przełomowe zarówno dla relacji międzyludzkich, jak i dla religijności człowieka. Bóg nie jest już odległy i nieprzystępny. Do Boga można mówić Abba, Tato, Tatusiu.
Nowy Testament objawia ponadto, że sam Bóg jest Rodziną. Relacje Osób Trójcy Świętej ukazane zostały przy użyciu pojęć opisujących relacje rodzinne. Dotyczy to również Kościoła, który dla chrześcijan jest domem. U podstaw tych wzajemnych odniesień znajduje się Miłość.
Scott Hahn zamieścił w swojej książce bardzo przystępne w formie rozważania na temat rodziny, Boga i Kościoła. Liczne cytaty i odniesienia do Pisma Świętego oraz pism zarówno starożytnych jak i współczesnych teologów świadczą o erudycji i merytorycznym przygotowaniu autora. Czytelnik nieobyty z podstawowymi zagadnieniami z zakresu dogmatyki może podczas lektury doświadczyć czasami pewnych trudności, niemniej jednak przezwyciężenie ich może zaowocować poważniejszym zainteresowaniem teologią. Z kolei dla tych czytelników, którzy pragną wydobyć z niniejszej książki praktyczne wskazówki odnośnie do życia rodzinnego na zakończenie proponuję cytat: „Jaki ma to związek z życiem rodzinnym? Znać kogoś naprawdę i kochać tego, kogo się zna, stanowi samą istotę życia rodzinnego; jest to też istota życia Kościoła i życia Boga” (s. 149).
Piotr Pikuła