Zjednoczeni w miłości Boga i bliźniego

„Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”. Jestem przekonany, że bez trudu jesteśmy w stanie wskazać autora tych słów. Jest nim Adam Chmielowski, św. Brat Albert, którego setną rocznicę śmierci obchodziliśmy w grudniu 2016 roku. Przypadające na 17 czerwca wspomnienie liturgiczne krakowskiego świętego jest dobrą okazją do przypomnienia kilku faktów z jego życia, zwłaszcza że obecnie obchodzimy Rok Brata Alberta.

Wszyscy bardzo dobrze wiemy, ile serca Brat Albert poświęcił najuboższym. Nie wszyscy jednak pamiętają, że Ojciec bezdomnych troszczył się także o podlaskich unitów prześladowanych przez carat za wierność Kościołowi. Bracia albertyni, za zgodą swego założyciela, udawali się na Podlasie, by we współpracy z jezuitami umacniać w wierze represjonowanych. Unici od 1596 r. byli w jedności z papieżem, jednak w okresie rozbiorów narzucono im prawosławie, zakazując praktyk zapożyczonych z obrządku łacińskiego. Łamanie zakazu ściągało na opornych drakońskie kary. Unici podlascy trwali mimo wszystko przy swojej tradycji i polskości, a praca braci albertynów im w tym pomagała.

Wspominam o tych faktach, ponieważ św. Brat Albert, przy całej swojej miłości do Boga i ubogich, nie zapominał o miłości Ojczyzny. Jako weteran Powstania Styczniowego świetnie rozumiał, na czym polega patriotyzm. Wyraźnie świadczą o tym jego własne słowa: „Już długie lata jesteśmy poniżeni; ciężkie brzemię nieszczęść publicznych i prywatnych ugniata nasz naród; ale od nas zależy, ażeby kara ustała. Pokutujmy więc wspólnie i bądźmy miłosierni po katolicku, a tak zbawimy siebie, i Ojczyznę wydźwigniemy z upadku; staniemy się szlachetni przez pracę i walkę ducha, i mocni bo, zjednoczeni w miłości Boga i bliźniego. Tylko u stopni ołtarza można silnie związać łańcuch jedności narodowej i duchowego braterstwa, który rozrywa prywata i egoizm. Ci to jedynie wrogowie narodowego bytu są prawdziwie straszni, bo są ukryci w tajnikach naszego ludzkiego serca”.

Według Brata Alberta powinniśmy bronić się przed prywatą i egoizmem, gdyż to są prawdziwi wrogowie Ojczyzny. Wiemy dobrze, że egoizm to postawa sprzeczna z chrześcijańską moralnością. Św. Paweł nauczał, że prawdziwa miłość „nie szuka swego” (1 Kor 13, 5). Egoizm i troska jedynie o swój prywatny interes prowadzi do osłabienia więzi społecznych, niszczy braterstwo. Idąc za wskazaniami Brata Alberta, jeśli leży nam na sercu dobro Ojczyzny, powinniśmy uszlachetniać się przez pracę i walkę duchową. Będziemy mocni, gdy zjednoczy nas miłość Boga i bliźniego. Pokuta i miłosierdzie to według Brata Alberta środki zbawienia osobistego i całej Ojczyzny. W Roku Miłosierdzia warto wziąć sobie te słowa do serca.

Św. Albert Chmielowski modlił się: „Królu niebios, cierniem ukoronowany, ubiczowany, w purpurę odziany, Królu znieważony, oplwany, bądź Królem i Panem naszym tu i na wieki. Amen”. W roku jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski nasza Ojczyzna pod koniec listopada 2016 r. została uroczyście oddana pod opiekę Jezusa Króla. Chrystusowi znieważanemu przez nasze grzechy mamy szansę przywrócić należne Mu miejsce nie tylko w naszych sercach, ale także w świadomości i życiu wszystkich Polaków. Niech wywyższony Król niebios, zasiadający po prawicy Boga Ojca, udziela nam mocy Ducha Świętego do pracy dla Jego królestwa, do walki z grzechem i miłosiernej służby bliźniemu w naszej Ojczyźnie.

Piotr Pikuła