Krzyż wszechwładnego Króla dusz

Uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego skłania do refleksji nad znaczeniem tego najbardziej rozpoznawalnego symbolu uczniów Chrystusa. W naszych rozważaniach pozwólmy się poprowadzić jednemu z chrześcijańskich poetów epoki patrystycznej, Wenancjuszowi Fortunatowi, autorowi jednego z najbardziej inspirujących hymnów o Krzyżu Świętym pod tytułem „Pange lingua gloriosi proelium certaminis”.

Wenancjusz Fortunatus urodził się około 535 r., a zmarł krótko po 600 r. Po odbyciu studiów w Rawennie wiele podróżował, tworząc poezję, która zwróciła na niego uwagę wdowy po królu Chlotarze I, św. Redegundy. Jako mniszka z klasztoru w Poitiers św. Redegunda skłoniła poetę do przyjęcia święceń kapłańskich i objęcia opieki duchownej nad klasztorem. Później został także biskupem Piotiers. Jego utwory obejmują 11 ksiąg i są to głównie wiersze okolicznościowe poświęcone wybitnym osobistościom tamtych czasów. Jednak znaleźć też można wśród nich wiersze wyrażające jego głęboką wiarę, a dziś uznaje się je powszechnie za arcydzieła liryki religijnej. Jednym z nich jest hymn o Krzyżu, który powstał w 569 r. na zlecenie św. Redegundy, która chciała w ten sposób uświetnić powitanie relikwii Krzyża Świętego, którą jej klasztorowi ofiarował cesarz bizantyjski Justyn II. Hymn przez wieki inspirował innych twórców, którzy naśladowali styl Fortunata. Do pierwszej strofy nawiązuje na przykład hymn św. Tomasza z Akwinu na cześć Najświętszego Sakramentu „Sławcie usta Ciało Pana”. Również w polskiej pieśni pasyjnej „Krzyżu święty nade wszystko” widoczne są wyraźne nawiązania do hymnu Wenancjusza. Z kolei sam utwór znany jest obecnie w Polsce dzięki przekładowi ks. Tadeusza Karyłowskiego SJ.

Utwór napisany przez Fortunata składa się z 10 strof. W budowie wiersza zastosowana została miara rzymskich pieśni żołnierskich. W związku z tym utwór nabiera charakteru hymnu tryumfalnego na cześć Krzyża jako znaku zwycięstwa, o czym wyraźnie świadczy już pierwsza zwrotka.

Strofy druga i trzecia poświęcone są upadkowi pierwszych rodziców i Bożemu planowi zbawienia. Fortunat zestawił więc obraz drzewa, z którego Ewa zerwała zakazany owoc, z drzewem Krzyża, na którym zostanie spłacony dług. Poeta pisze o tym, że jak pierwsi rodzice zostali na drzewie zwiedzeni i pokonani przez szatana, tak później szatan na drzewie krzyża został zwiedziony i pokonany przez Boga, a z rany zadanej przez wroga wytrysnęła siła.

Czwarta strofa poświęcona została tajemnicy Wcielenia. Mowa w niej o tym, że Ojciec posłał swego Syna, który jako Władca świata i Król chwały w łonie Panny przyjął ludzkie ciało. Następne dwie zwrotki opisują krótko Boże Narodzenie i życie Jezusa, a zwrotka siódma zawiera już opis męki Zbawiciela. Krew i woda wytryskujące z Jego boku obmywają ziemię, gwiazdy i cały świat. Strofa ósma jest apostrofą skierowaną do Krzyża jako wyjątkowego drzewa. To ono dźwigało „Ciało wszechwładnego Króla dusz”.

Utwór kończy się wezwaniem skierowanym do Krzyża jako bezpiecznej przystani i zarazem arki „wśród potopu pian”. Obyśmy tylko chcieli uchwycić się Krzyża, by dzięki ofierze Jezusa Chrystusa osiągnąć zbawienie. „Triumf krzyża wiecznotrwały”, o którym przypominamy sobie podczas dorocznych obchodów Podwyższenia Krzyża Świętego, niech i nam pozwoli cieszyć się pełnym zwycięstwem nad grzechem i śmiercią teraz i na wieki.

Piotr Pikuła


Wenancjusz Fortunatus

„Pange lingua gloriosi proelium certaminis”

(A. Bober, „Antologia patrystyczna”, WAM, Kraków 1965, s. 582-584)

Sławcie usta pełen chwały
Zwycięskiego boju wian,
Triumf krzyża wiecznotrwały
Który ceną zdobył ran
Odkupiciel, gdy świat cały
Zbawił, sam w ofierze dań.

Choć go winy ciężkość gniewa,
Na Adama wejrzał Bóg,
Gdy przez jabłko on i Ewa
Wieniec wiernych stracił sług,
Sam pień wtedy wybrał drzewa,
By zeń drzewa spłacić dług.

Taka ród nasz miała droga
Do zbawienia przywieść bram:
Aby sztuka — sztuki wroga
Wieloraki zmogła kłam
I stąd siła trysła błoga,
Skąd wróg ranę zadał nam.

Gdy nadeszła więc godzina,
W której czas się spełnić miał,
Zesłał Ojciec swego Syna,
Władcę świata, Króla chwał,
W łonie Panny się poczyna
Bóg, co ludzkie ciało wdział.

Płacze Dziecię w ciasnym żłobie,
Nim krwią własną zbawi świat,
Matka Panna drogie sobie
Ciałko pieszcząc niby kwiat,
Boże rączki, nóżki obie
W zwój ubogich stroi szat.

Gdy już spełnił lat trzydzieści
I oznaczon został dzień
Dobrowolnie zniósł boleści
Zbawca do ostatnich tchnień:
Jagnię, jak nam prorok wieści,
Na ofiarny wznoszą pień.

Żółcią pojon, drży omdlały:
Ciernie, gwoździe, włóczni raz
Drogie Ciało poszarpały,
Woda z krwią wytryska wraz:
Ziemio, gwiazdy, świecie cały,
Jakiż strumień zmywa was!

Krzyżu wierny, powiedz, gdzie się
Równie zacny znajdzie tram?
Nie urasta w żadnym lesie
Liść, kwiat, owoc taki sam:
Błogie gwoździe, błogi niesie
Ciężar — Drzewo błogie nam!

Drzewo szczytne, świata chwało,
Skłoń ramiona spięte już:
Twardość, jakąś dotąd miało
Z urodzenia — prędko złóż
I pniem miękkim dźwigaj Ciało
Wszechwładnego Króla dusz.

Nieść ofiarę, co zbawiła
Świat ten — tobie zaszczyt dań:
O przystani serca miła,
Arko wśród potopu pian,
Którą święta namaściła
Krew z Baranka zbawczych ran!